instagram

Dystans

Przeczytałem dzisiaj niesamowicie szczery wpis Pawła Fornalskiego. Ciekawe zresztą jak wszyscy w momentach małego załamania chcemy się podzielić i mówimy rzeczy, których inaczej byśmy nie powiedzieli. Czuję że byłem tam gdzie Paweł, ale nie będę o tym teraz, a właściwie o tym co przyszło mi do głowy kiedy przeczytałem po raz drugi:

Problem w tym, że odnosząc same sukcesy, ludzie bliscy dookoła Ciebie zaczynają postrzegać to jako coś całkowicie naturalnego, a siebie samych jako ludzi porażki. Mimo iż odnoszą znaczące sukcesy i na tle ogółu mają wielki sukces, to i tak uważają że im nic się w porównaniu z Tobą nie udaje. W efekcie zaczynasz tracić kontakt z rodziną, przyjaciółmi, drugą połową *

Przypomniałem sobie, egh: może nie czasy kiedy do klasy wchodziło się z telefonem komórkowym (można było, nikt nie miał komórek – nie były zakazane) oraz na lekcjach laptopem (bez problemu, każdy wiedział jak to się nazywa, ale nikt nie wiedział co to jest). Stygmatyzm był wynaleziony jednak znacznie wcześniej… Nie pamiętam co dokładnie, nie miałem czasu. Nie, nie wówczas zdałem sobie sprawę jak to bardzo prawdziwe. Rok później, po maturze: zamiast wódki z metalowych kubków – wino. Zamiast mieszkania w akademiku, Podzamcze, zamiast ulotek na ulicy własne biuro. Zdałem sobie sprawę z tego gdy dobrzy koledzy ze szkoły średniej patrzyli na moje propozycje pracy dla nich jak na potwarz (i od tego momentu zawsze głowy wysoko, ale na wzrok na bok), a dobrzy koledzy ze studiów rozglądali się po biurze, mrużąc oczy pytali “na czym Ty się tak nachapałeś” (i wolałbym żeby od tego momentu zawsze spuszczali wzrok, w ogóle zeszli mi z oczu). Dystans rósł między mną a nimi… Dzisiaj to już nie kwestia lepszych zabawek (nie moja wina że w kraju puste półki), lepszego kodu pocztowego czy wolności. Dystans postępuje jak choroba: kwestia języka, środowiska, stylu pracy. Dokładnie to co wydawało mi się że usłyszałę raz w życiu “poczta elektryczna u nas się nie sprawdzi, może na Zachodzie” (była Stocznia Szczecińska) dzisiaj słyszę codziennie, w zaskakujących i czysto niezawodowych momentach jako: “Tak może w Londynie, u nas wiesz jak jest”. Pawle. Nie wiem jakie jest rozwiązanie, ale napisz jak je znajdziesz zanim będę równie mocno jego potrzebował. Niesprawidliwe, bo nie tylko białko przecież to samo.

Dziękuję wszystkim tym, którzy wiedzą, rozumieją, byli przed i w trakcie

* Paweł Fornalski na swoim blogu