instagram

Gdyby ludzie

Gdyby ludzie w tym kraju potrafili sobie zadać pytanie co wynika z tego, że nie wymyślamy leków, nie produkujemy czystej energii, ani nie zajmujemy się sztuczną inteligencją to państwo wyglądałoby inaczej.

Pomimo miliardów zainwestowanych przez poprzednie rządy w ramach programów typu “Innowacyjna Gospodarka”, a także pomimo miliardów inwestowanych przez obecne władze w ramach programów typu “Gospodarka 4.0” – Polska ani nie drgnie i znajduje się uparcie na 4 miejscu w rankingach innowacyjności spośród krajów Unii Europejskiej.

Czwartym miejscu od końca, i pomimo wszystkich tych programów oraz starań – ani myśli zmienić pozycji, choć względem liczby uniwersytetów, a nawet geografii kraju jest miejscem niemożliwym do wyjaśnienia. Skoro nie jesteśmy ani mniejszym, ani mniej wykształconym, ani mniej doinwestowanym krajem w Europie, to zatem pozostaje w końcu przyznać że jedynie otoczenie państwowe przekreśla wszystkie polskie starania o zaistnienie na rynku innowacyjnych produktów i usług.

Gdyby ludzie wiedzieli jakie konsekwencje ponosi ten kraj w związku z kompletną zależnością od innych państw pod względem technologicznym, głowy pracowników ministerstwa gospodarki, urzędników skarbowych i podprokuratorów pozatykane byłyby na każdym słupie. Pieniądze inwestowane w tworzenie nowych innowacji na grząskim gruncie nie ma sensu, albowiem innowacje na takim gruncie albo przepadają, albo są eksportowane do innych krajów.

Zmiana obecnej sytuacji to możliwa jest tylko w świetle bardziej kompleksowych działań, jednak bez sztucznych rewolucji. Zanim zajmiemy się hodowaniem przyszłych innowacji, powinniśmy najpierw umieć zadbać o utrzymanie tych powstających dzisiaj. Trzeba najpierw zmienić grunt dla innowacji, być może rozliczyć otoczenie, a dopiero wtedy wszelkie starania powinniśmy rozłożyć na odkupywanie straconych okazji, lub wspieraniu tworzenia nowych.

Gdyby zmienić otoczenie biznesu, następnie odkupić pierwsze sto, dwieście największych polskich innowacji w drodze odpłatnej repolonizacji, tylko skupiając się na tych przedsiębiorstwa które wyemigrowały rezultat byłby mierzalny i natychmiastowy i stanowił lepsze podstawy do budowania gospodarki przyszłości, aniżeli jakiekolwiek działania podejmowane przez władze w drodze kolejnej rewolucji.

Na skali czasowej jest coraz gorzej, zwłaszcza w zakresie kontroli sądowej. 38 milionów obywateli rokrocznie produkuje 15 milionów spraw sądowych. Rezultatem reform obecnego rządu powstały zatory spraw sądowych na taką skalę, że sędziowie kompletnie nie czytają akt, prawie nie słuchają świadków. W obecnym systemie sprawiedliwości sędziowie wyroki opracowują w domu po godzinach, na sale sądowe przynoszą już gotowe rozstrzygnięcie, które w toku sprawy i ujawniania racji i dowodów jedynie technicznie dopracowują.