instagram

Ktoś nam zjada tort

“Zbyt długo tkwimy w pułapce średniego wzrostu, bo kto inny zjada owoce naszego tortu!” – tak zdiagnozował sytuację Polski Mateusz Morawiecki jeszcze w 2014 roku, odnosząc się do danych bilansu płatniczego z którego wynika iż corocznie Polskę opuszcza 90 mld zł, a co dzisiaj nazywa się procederem wyprowadzania kapitału. Wówczas nie miało to znaczenia tak dużego jak to, że jakiś Morawiecki powtarza on to jedynie po swoich poplecznikach i zwolennikach obecnego rządu. Dlaczego jest to problem? W grudniu 2014 naczelnik Państwa powiedział że Morawiecki rozwiąże ten problem już w 2015 r.

Morawiecki mówił wówczas w instytucie Lecha Kaczyńskiego*, że produkujemy polski produkt krajowy brutto, ale “wypływa z tego kraju coraz więcej pieniędzy, zatem coraz mniej partycypują w konsumpcji tego tortu polscy pracownicy”. Urzędnicy już w 2015 r. ruszyli do kontrahentów, ale krucjata nasiliła się w 2016 r., a osobiście przewiduję że decydujące starcie nastąpi w 2017 r. kiedy rządowi zacznie brakować pieniędzy na programy społeczne i dalsze prowadzenie dochodzenia smoleńskiego. Morawiecki zapowiada zatem odpowiednią strategię rozwoju: “repolonizacja”.

Dla uważnych obserwatorów repolonizacja może odbyć się jedynie siłą, bo nie można zanegować transakcji gospodarczych, w tym prywatyzacyjnych i podobnych, które doprowadziły do wywożenia kapitału za granicę. Według Morawieckiego “z Polski wypływa w ten sposób dzisiaj około 90 mld złotych rocznie przez to, że przez ostatnie lata wyprzedawaliśmy nasze srebra narodowe”. Morawiecki, na polecenie naczelnika, zapowiada zdecydowaną walkę z procederem wypompowywania pieniędzy z kraju, zapominając że istniejemy w warunkach wspólnych rynków, więc “proceder” jest po prostu zwykłym obrotem gospodarczym. Obrotem gospodarczym, dzięki któremu do Polski najpierw w latach 90-tych napłynęło dużo kapitału dzięki czemu w ogóle cokolwiek mamy i dzięki któremu Polsce w ogóle udało się wydostać z biedy.

Tymczasem obecny rząd patrzy jedynie na to co dzieje się obecnie. Zgodnie z przewidywaniami ekonomistów takich jak Balcerowicz, niepewność inwestycyjna związana z obecnością pewnych ludzi przy władzy oznacza, że zjawisko odpływu kapitału polskiego i zagranicznego jest zjawiskiem spodziewanym i niemożliwym do powstrzymania. Rząd pokazał nam wielokrotnie, że niemożliwe nie jest niemożliwe. Zanegowanie transakcji prywatyzacyjnych i gospodarczych zrealizowanych w drodze umowy, faktury, płatności nawet jeśli rzekomo wyprowadzają efekty naszego polskiego wzrostu za granicę, może być zanegowana, a nawet odwrócona. Anulowanie transakcji prywatyzacyjnych i gospodarczych może odbyć się dobrowolnie lub siłowo, choć ta druga opcja wymagać będzie naginania prawa, wymuszania zeznań, fabrykowania dowodów – słowem działalności policji i prokuratury.

Repolonizacja na siłę oznacza wizyty urzędników agencji bezpieczeństwa, funkcjonariuszy policji oraz urzędników skarbowych w poszczególnych firmach. Jeżeli ktoś prowadzi zagraniczny oddział firmy, nawet jeśli kupił zagraniczny samochód dostawczy – odpowiednia manipulacja dokumentami i zeznaniami może zanegować każdą transakcję celem zwrotu pieniędzy jakie wyjechały w związku z prowadzeniem zagranicznego oddziału, nawet zakupu zagranicznej maszyny. Może kolejny przedsiębiorca dostanie nauczkę i postawi następną fabrykę w Polsce, a może nauczy się i kupi sobie kolejny samochód dostawczy z polskiej fabryki, zamiast inwestować za granicą lub kupować rzeczy od obcego kapitału?

Anulowanie transakcji zakupu banku, a nawet auta można dokonać na dwa sposoby: albo uznać że np. zagraniczny oddział banku, lub np. samochód dostawczy – nie były w ogóle przedsiębiorcy potrzebne. To jest paragraf pozornej transakcji, a dla urzędników oznacza to on, że przedsiębiorca sfałszował dokumentację skarbową, ponieważ skorzystał z nieprzysługującego odliczenia podatkowego (będzie prokurator, będzie domiar skarbowy) – jakie wynikały z zakupu rzeczy od obcego kapitału, jakie przedsiębiorca odliczył w Polsce. Decyzja w drodze karnej lub administracyjnej wykaże że transakcji w ogóle nie było, a zatem nastąpi repolonizacja lub konieczność zwrotu całości odliczenia podatkowego.

Sposób drugi: uznać że transakcja nie dokumentowała rzeczywistego obrotu gospodarczego. To już znacznie bardziej skomplikowana sprawa, bo wykazać należy że część wyposażenia zagranicznego oddziału bankowego lub przykładowego samochodu została ujęta na fakturze, ale faktycznie nie było to wyposażenie dodatkowe, czyli w ogóle nie istniało, a zatem transakcja gospodarcza nie miała miejsca. Oznacza to że przedsiębiorca nabył pustą fakturę, sfałszowaną celem odliczenia podatkowego (ponownie prokurator, domiar skarbowy). Wystarczy że w całości inwestycji otwierania zagranicznego oddziału przedsiębiorca przyzna się że nie pamięta czy w oddziale faktycznie kupiono zasłonki lub w samochodzie faktycznie dodano chodniczki. Decyzja w drodze karnej lub administracyjnej wykaże, że faktura częściowo była sfałszowana, a zatem transakcji w ogóle nie było.

Jak wykazać “nieprzysługujące odliczenie podatkowe” lub “nieistniający obrót gospodarczy”? Bardzo trudno. Żaden przedsiębiorca nie przyzna się że kupił coś z zagranicy lub dostarczył, co nie miało miejsca, po zawyżonej lub zaniżonej wartości. Urzędnikom jest bardzo trudno to wykazać, czy istniały firanki, chodniczki, nie wspominając o udowodnieniu tego ile miałaby według nich niby wynosić faktura za usługę konsultingowa lub szkoleniowa w zakresie zarządzania lub informatyki – przyjmując jakieś arbitralne stawki według skali jakieś słuszności. Z doświadczenia wiem że urzędnicy w takiej sytuacji szukają zatem błędów w zeznaniach lub braków w dokumentacji samego przedsiębiorcy aby zanegować całość transakcji.

Doświadczenie podpowiada że już po objęciu nowej władzy urzędnicy od razu w 2015 r. wpadli na szatański pomysł. Przez cały zeszły rok wysyłają do kontrahentów po drugiej stronie transakcji urzędników inspekcji VAT na niebieskich sygnałach (po raz pierwszy mają), zwykła policję ds. walki z przestępczością gospodarczą – wszystkich w jednym celu. Celem urzędników którzy podróżują od zeszłego roku po Polsce jest to, aby wymusić zeznania że ta lub tamta transakcja była zawyżona, zaniżona lub w ogóle żle udokumentowana (czyli nie istniejąca). Oznacza to zawsze co najmniej perspektywę więzienia dla wystawcy faktury (zarzuty karne), a jednocześnie co najmniej kary finansowe dla odbiorcy faktury (zwrot całości odliczenia). Jak się bronić przed zarzutami?

Dokumentacja. Wszyscy powinniśmy przez pięć lat od daty transakcji gromadzić przeróżne raporty zrealizowanych prac, protokoły odbioru lub ich przekazania. Każda transakcja powinna mieć swój raport realizacji, dokument przyjęcia, odbioru towaru lub usługi, protokół dostawy lub odbioru podpisany przez kontrahenta, oraz oczywiście fakturę. Dobrze udokumentowane transakcje mówią same za siebie i nie można podważyć ich zasadności, wartości oraz tego że faktyczny obrót gospodarczy miał miejsce. Wiem jednak że w takiej sytuacji urzędnicy z desperacji wielokrotnie jadą do kontrahentów aby zanegować transakcję po drugiej stronie relacji gospodarczej (do klienta lub dostawcy). Tam kontrahentowi podsuwają niewinne świstki do podpisania “że transakcja była inna niż wynika z dokumentów” obiecując kontrahentowi niemożliwe, czyli immunitet od zarzutów karnych lub skarbowych.

Jeśli chodzi o sprawy prowadzone przez urzędy w zakresie “wyprzedaży sreber narodowych”, po pierwsze zorientuj się w jakiej sytuacji się znajdujesz. Czym innym jest kontrola skarbowa (US), czym innym kontrola urzędu kontroli skarbowej (UKS), a czym innym najazd prokuratorów, agentów lub policji. Ostatnia grupa jest szczególna. Nigdy (przenigdy!) nie neguj wartości faktury, istnienia obrotu gospodarczego przed policjantem lub prokuratorem – tak co do własnych faktur, jak i faktur kontrahentów – jeśli zostały już wystawione lub przyjęte. Sama legitymacja służbowa adwersarzy powinna już uświadamiać jakiego rodzaju kłopoty sprowadzasz sobie na głowę jeśli przychylisz się aby coś negować w drodze wymuszenia.

Nawet jeżeli jeździsz firmowym dwuosobowym autem sportowym, ćwiczysz te same pieniądze z kontrahentem w tą i z powrotem – nie ma w tym nic złego o ile jesteś pewny że auto służy przewożeniem Twojego tyłka do celów firmowych, a pieniądze zapłacono za chociażby usługi szkoleniowe, które faktycznie pamiętasz że zrealizowałeś z zagranicznym kontrahentem choćby telefonicznie. Na pytania wynikające z treści faktur lub dokumentów (zakupiono jeden Ford Mondeo kombi) odpowiadaj: było tak jak jest na dokumencie. Na dziwne pytania nie wynikające z treści faktur (czy potrzebował pan tak dużego samochodu) nie odpowiadaj wcale. Nigdy nie daj się zastraszyć, że jeśli odmówisz poświadczenia wymuszonych zeznań to zrobią Tobie krzywdę. Jeżeli dałbym się zastraszyć, już dawno pewnie bym siedział.

Dzisiaj wiem że żaden rząd nie powstrzymał wypływu kapitału obcinając palce, wymuszając zeznania lub kierując ludzi do aresztów wydobywczych. Jeżeli cokolwiek nas pokona, to nie przestępcze metody polityków oraz ich urzędników. Jeśli cokolwiek pokona ludzi pracy, to własny strach przed przestępcami, którzy próbują realizować niecne cele polityczne za pomocą struktur administracyjnych.

* źródło: https://www.youtube.com/watch?v=jB8EuLKtWbc