instagram

Walka z elitami

Walka z elitami dla polityków na wymiar tak zawodowy, jak i osobisty. Zawodowo to się po prostu opłaca – bolszewickie poglądy znajdują większość. Osobiście żaden polityk nie pogodzi się z tym żeby biznesmeni, naukowcy, lekarze albo prawnicy cieszyli się większym prestiżem.

„Lud ma zawsze rację, winne są elity” – to typowy schemat publicystów „wrażliwych społecznie”. „Ludu” nie można nazywać hołotą, nawet gdy wznosi hasła antysemickie lub bije uczestników Marszu Równości. To przecież nie lud jest winny, ale elity, które go nie nauczyły, co jest dobre, a co złe, a czasem same wskazują ludowi wroga.

Demokratyczni politycy powtarzają jak mantrę: lud, czyli wyborcy, zawsze ma rację, choć w zaciszu gabinetów mówią (jak Mateusz Morawiecki w Sowie), że ludzie są strasznie głupi i dają się nabierać na prymitywną propagandę.

Zwykły wyborca też uważa, że ma moralną przewagę nad politycznymi elitami. „Oni” (jak pisała Teresa Torańska) kradną, oszukują, fatalnie zarządzają krajem, który prowadzą od kryzysu do kryzysu. „My” jesteśmy niewinni, jesteśmy tylko ofiarami.