Arogancja inwestorów
Trudno sobie zjednywać ludzi pewnymi postami, ale jeżeli ktoś z moich znajomych uważa się za inwestora, którym z pewnością jest na skalę całego kraju – uzasadniając samą swoją osobą tak bardzo arogancki tekst w rodzaju:
“Amsterdam 🇳🇱, I’m in you till Monday afternoon. Schedule packed but I still have a slot to meet an amazing CEE founder tomorrow. Anyone you’d recommend?”
Ja wówczas wiem że szanse naszego kraju właśnie stopniały, ale może nie przesadzajmy. Może to jedynie oznaka, że kto ma (lub trzyma) kasę temu po prostu wolno. Kto natomiast nie lubi arogancji, po prostu zobaczy czerwone światło, które będzie się dla wielu świecić tak długo, jak długo ten post będzie publiczny.
Arogancja jest okropna, bo mówi o bardzo wielu wadach relacji z aroganckim człowiekiem. Dla jasności ja również byłbym takim samym arogantem, a przynajmniej miałbym być szansę być takim wielkim arogantem, gdybym był inwestorem, lub tak wielkim inwestorem (a właściwie jego przedstawicielem), tak więc piszę to właściwie dla siebie i ku własnej przestrodze.
Źródłem problemu jest to, że nie ma chętnych do pożyczania start-upom na wczesnym etapie. Banki traktują je jak każdą inną spółkę na wczesnym etapie rozwoju, która nie spełnia wymogów modelu punktowego. Prostym blokerem jest np. wymóg dodatniego wyniku finansowego przez 2 lata z rzędu, gdzie większość od razu reinwestuje każde środki, generując straty.
Podobnie podchodzą inne instytucje finansowe. Aniołowie biznesu z kolei udzielają pożyczek konwertowalnych na udziały, które docelowo zmierzają jednak do objęcia udziałów. Venture debt przewidziany jest na znacznie dalszym etapie rozwoju. Instrumentów publicznych o takim charakterze właściwie obecnie nie ma…