instagram

Dwa tysiące najbogatszych

Idea kapitalizmu polega na tym w właśnie że dwa tysiące najbogatszych ma tyle, co 4,6 miliarda najbiedniejszych ludzi na świecie, ale dzięki systemowi wszyscy mamy coraz więcej niezależnie od tego w której grupie się urodziliśmy

Uniwersalne bogacenie się wszystkich grup społecznych we wszystkich krajach kapitalistycznych jest unikatową cechą kapitalizmu odróżniającą go od systemów konkurencyjnych i alternatywnych. Kapitalizm w połączeniu z globalizacją produkuje największe nierówności ale również wyciąga największą grupę ludzi z największej nędzy.

2153 najbogatszych osób w 2019 roku posiadało tyle majątku, co 4,6 miliarda najbiedniejszych żyjących na Ziemi – wyniku z tegorocznego raportu Oxfam przygotowanego z okazji Światowego Forum Ekonomicznego w Davos.

Odsetek mieszkańców świata żyjących w skrajnej biedzie spadł w 2015 roku do rekordowo niskiego poziomu 10 procent, ale celu, jakim jest jej wykorzenienie do 2030 roku, zapewne nie uda się osiągnąć – podał w środę Bank Światowy. Ocenia się, że w bieżącym roku będzie to 8,6 procent.

Za mniej niż 1,90 dolara dziennie żyło w 2015 roku 738,9 miliona osób, co oznacza, że w porównaniu z 2013 rokiem ta liczba spadła o 68,3 miliona, czyli o 1,2 punktu proc. – wynika z informacji prasowej zapowiadającej raport, który został opublikowany 17 października 2019.

Mimo że liczba najbiedniejszych spada, rośnie oczywiście pozom nierówności zarobkowych i dochodowych. Z każdym 1 procentem rozwoju najbogatszych krajów wiąże się zaledwie 1/3 procenta rozwoju tych najbiedniejszych, co doskonale opisano w dokumencie “Causes and Consequences of Income Inequality: Global Perspective”, jednak równomierność rozłożenia kapitału nie powinna i nigdy nie była celem kapitalizmu.

Bogacenie się bogatych nie oznacza biednienia biednych. Jeżeli powstają różnice między bogatymi, a biednymi, to najczęściej z tego powodu że bogaci bogacą się szybciej od biedniejszych, a nie z tego powodu że biedniejsi biednieją. Inny fałszywy argument to że bogaci bogacą się dzięki biednym. Wszyscy oczywiście zależymy od innych, a globalizacja powoduje że wszystko odbywa się przy udziale wielu krajów o różnym poziomie dochodów.

Dzięki współudziale kraje biedniejsze jak na przykład Chiny czy Indie eksploatowane na potęgę przed dekady gromadzą ogromne zapasy gotówki ku niespotykanym wcześniej wzroście jakości życia swoich obywateli.

Ubóstwo absolutne, które przypisywaliśmy do tych krajów to pojęcie stosowane w statystykach międzynarodowych na oznaczenie krańcowej biedy. Ograniczenie o połowę liczby ludzi, którzy cierpią głód lub skrajne ubóstwo jest pierwszym zadaniem na liście Milenijnych Celów Rozwoju ONZ do roku 2015. Zgodnie z raportem ONZ cel ten został osiągnięty znacznie wcześniej niż planowano. Obecnie (2015r.) takich osób jest na świecie około 800 mln, podczas gdy w roku 1990 liczba ta wynosiła około 2 mld, czyli prawie 1/3 ludzkości. Obecnie większość stanowią mieszkańcy Afryki i Azji Południowej.

Zupełnie inną kategorią jest natomiast ubóstwo subiektywne, mierzone poziomem zazdrości tych, którzy mają więcej, ale nie aż tak więcej jak uważają że na to zasługują. Ubóstwo subiektywne wynika z porównywania średniej w danym kraju z dochodami najbiedniejszych. Na poziom ubóstwa subiektywnego wpływają również obrazy kreowane w mediach oraz poziom osobistych aspiracji (wielkość marzeń).

Dlaczego na świecie rosną nierówności? Bo ci, których stać na kredyt dzięki niemu nabywają tanio majątek i później go pomnażają, a ci, których na kredyt nie stać – płacą coraz wyższe czynsze. Tak, rosnące nierówności wpisane są w ideę kapitalizmu, więc coś na pewno można tutaj poprawić aby nierówności nie rosły lawinowo, ale nigdy w żadnym systemie nie powinniśmy samych nierówności eliminować.