instagram

Konsultanci

Kolejne przekleństwo branży, aczkolwiek najpewniej nie tylko technologicznej, to konsultanci.

Właściwie nie konsultanci są problemem ale kultura którą firmy tworzą wokół konsultantów. Kultura tymczasowości, bezsensowności, a także kultura podziału i generowania zagrożenia.

Kultura jaką firmy, zwłaszcza z branży, tworzą wokół rosnących armii zewnętrznych konsultantów to festiwal podziałów w firmie. Podziałów na tych w których się inwestuje oraz na tych których się wykorzystuje. Na tych którzy budują oraz na tych którzy po nich sprzątają. Na takich którzy są na stałe oraz na tych którzy są na chwilę.

Mimo oczywistych wad takiego podejścia szaleństwo takiego rynku konsultantów wydaje się jedynie przyspieszać. Nowych konsultantów zatrudnia się z dnia na dzień, nawet bez jakiegokolwiek przedstawienia zespołom. Konsultantów zwalnia się już bez jakiegokolwiek uzasadnienia takich decyzji nawet samym konsultantom (wg. zasady “quiet quitting, quiet firing”).

Mówi się że w branży połowiczny okres rozpadu programisty to około trzech lat, ale w przypadku konsultantów liczby wydają się schodzić już do trzech miesięcy. Pozornie wydaje się że nikomu nie przeszkadza takie traktowanie ludzi, ale ludzie jednak obserwują sytuację w firmie, kontrastują z motto “najważniejsi są ludzie”, które przyjmuje coraz więcej firm.

Coś wydaje się nie zgadzać, a odkrycie takiego dysonansu powoduje wycofanie i cynizm lub poczucie zagrożenia wśród części pracowników, tj. tej części która cyniczna nie była, albo z powodu zaufania do firmy, albo jakiejś własnej naiwności. Dla wielu pierwsze odkrycie że pracodawca w najbardziej istotnym dla niego aspekcie jest po prostu nieszczery powoduje dewastację wszystkich innych wartości i całkowity rozkład motywacyjny.