Korwin ma rację
Korwin Mikke nie ma racji. Źle się wyraża, a jeszcze gorzej jest cytowany. Źle do tego stopnia że inteligentny człowiek ma kłopot ze zrozumieniem przekazu, a przekaz jest następujący:
Niepełnosprawni nie powinni być wyłączani z żadnych sfer życia, wliczając olimpiadę.
Chodzi o to że: obecnie dziesiątki tysięcy ludzi, setki patrząc jedynie po forach i mediach społecznościowych ulegają manipulacji dokonywanej przez ludzi o złej woli, którzy zsyłają niepełnosprawnych na “inną” imprezę pod tytułem “paraolimpiada” tworząc getto, w którym zamyka się niejako niepełnosprawnych, którzy powinni mieć swoje miejsce na pełnoprawnej imprezie jaką jest olimpiada, ponieważ niepełnosprawni są pełnoprawnymi członkami społeczeństwa. Niepełnosprawność nie powinna oznaczać z definicji niepełny- dostęp do czegokolwiek. Nie powinniśmy poddawać się takiej manipulacji, w której wmawia się że jest inaczej.
W przyszłości się to z pewnością zmieni i ludzie zrozumieją, tak jak w przeszłości zsyłano ludzi ze względu na kolor skóry, a nawet przynależność etniczną. Warto pamiętać że w czasach drugiej wojny światowej politycznie poprawnym i przyjętym w dużej części Europy poglądem była praktyka zsyłania osób o narodowości Żydowskiej na zawody do obozów koncentracyjnych. Niepojętym było aby na przykład na olimpiadze włączyć wszystkich. Podobnie istniały poglądy o tym że dla pewnych mniejszości etnicznych powinno się organizować osobne zawody (na Madagaskarze) tylko po to żeby istniało osobne podium dla ludzi których uważano wtedy za nieporządanie innych…
Podobnie dzisiaj dla mnie nie do przyjęcia jest aby odmawiać piłkarzowi uczestnictwa w Olimpiadzie tylko z powodu jego niepełnosprawności (na przykład wzrokowej). Nie wiem za kogo uważają się Ci, którzy decydują o tym kto powinien uczestniczyć w olimpiadzie — wmawiając potencjalnym gwiazdom piłki nożnej, że powinni organizować własną imprezę (na Madagaskarze lub gdzie indziej) tylko z tego powodu że niedosłyszą, niedowidzą albo poruszają się na wózku. Oczywiście każdy powinien móc uczestniczyć w każdej imprezie, w której ma ochotę, tj. niepełnosprawni w każdych mistrzostwach i (para)olimpiadach, jak również pełnosprawni, ale chodzi o to że nikt z przydziału nie powinien na siłę trafiać na żadną zsyłkę do żadnej określonej imprezy.
Przeciwnie do większości, która popiera paraolimpiadę jako dedykowaną wyłącznie dla niepełnosprawnych i olimpiadę jako wyłącznie dla w pełni sprawnych (cokolwiek to dzisiaj oznacza) – ja osobiście nie miałbym nic przeciwko żeby na normalne podium wprowadzać kogoś na wózku. Nie uważam że dla osób poruszających się na wózku przeznaczone powinno być jedynie podium w postaci rampy. Argument o wyrównywaniu szans na siłę, który spycha jednych lub drugich w ściśle określone imprezy (dla Żydów, Niepełnosprawnych czy dla innych znajdujących się z mniejszości) wedle ściśle określonych kryteriów (narodowościowych, pochodzenia lub niepełnosprawności) jest po prostu zły. Nie powinniśmy oglądać paraolimpiady jako imprezy wyłącznie dla niepełnosprawnych i odwrotnie – olimpiady jako wyłącznie dla sprawnych.
Osobiście zawsze będę sprzeciwiał się idei, w której określona grupa biurokratów, urzędników lub wojskowych wymyśla jakieś kryteria dla wszystkich pozostałych wedle których organizuje się na siłę i wedle ustawy lub zarządzenia jakieś getta: czy to w formie paraolimpiad, czy to w formie paraobozów. Jeżeli chcemy równości pełnosprawnych i niepełnosprawnych to włączmy ich razem do jednej imprezy, podobnie jak w ramach równouprawnienia pozwalamy kobietom i mężczyznom, ludziom o różnej narodowości, pochodzenia etnicznego uczyć, pracować i współzawodniczyć razem: w jednej szkole, w jednej pracy, na jednej olimpiadzie. Nie przemawia do mnie argument “jak Pan sobie wyobraża grać w tenisa jedną ręką przeciw oburęcznemu” i siłowe zabranianie takiemu współzawodnictwu. Jeżeli ktoś gra dobrze jedną ręką niech współzawodniczy tam gdzie chce.
Ja też studiowałem filozofię i wiem o czym Korwin mówi. Korwin jest klasykiem i on chce olimpiady w klasycznym jej rozumieniu. Klasyka oznacza czasy trochę starsze niż to co młodzież rozumie dzisiaj jako vintage… W klasycznych czasach Olimpiada była w Grecji i była pokazem zdolności, możliwości i piękna ludzkiego ciała… w klasycznym tych słowa rozumieniu. Ludzie pokazywali szybkość, zwinność, ale również prezentowali swoje piękna ciała widowni. To były inne czasy, których dzisiaj wszyscy nie zrozumiemy i nie zrozumiemy Korwina. To jest jednak jego prywatna nostalgia… Ja chciałbym żebyśmy poszli naprzód i… jeden krok dalej. Marzy mi się likwidacja Paraolimpiady i Olimpiady w ich dotychczasowym wymiarze oraz jedna bierznia dla wszystkich. Na jednej czy dwóch nogach, jednym czy dwóch kółkach, gdzie każdy sportowiec ma równą szansę stanąć na podium, i każdy widz ma równą szansę sam ocenić kto w takiej konkurencji byłby zwycięzcą.
Ja chcę jednej olimpiady dla wszystkich. Byćmoże jednak realistycznie oznacza to konieczność wprowadzenia konkurencji typu piłka nożna na wózkach czy strzelectwo dla niedosłyszących, albo tenis stołowy rozgrywany jedną ręką, ale chcę żeby każda konkurencja była otwarta dla wszystkich. Na wózkach poruszać się mogą również sprawni, a słyszącym można zakryć uszy, dwuręcznym włożyć jedną rękę w spodnie. Jeżeli to byłyby dyscypliny na tyle popularne, które ludzie chcą oglądać to proszę bardzo. Słuchajcie Korwina dokładnie (i w całości) i nie dziwcie się że jest przeciw paraolimpiadzie jako zawodom wyłącznie dla niepełnosprawnych na których pokazuje się wyłącznie niepełnosprawność. Jak widzę wykluczenie jakie zwolennicy paraolimpiady w obecnej formie serwują bliźnim to podobnie jak Korwinowi złość się zbiera. Jest znacznie lepsza metoda organizacji świata, olimpiady i podejścia do niepełnosprawności. Wystarczy tylko trochę dobrej woli.
… a Korwinowi trochę lepszego rzecznika, który będzie jego teksty autoryzował lepiej.