Lepszy podział
Socjalistyczne społeczeństwa coraz intensywniej zastanawiają się w jaki sposób lepiej dzielić się rosnącymi efektami produktywności, zamiast prowadzić lepszą dyskusję w jaki sposób lepiej dzielić się rosnącą ilością pracy.
Przyczyna wzrostu efektywności pracy (większego zysku z pracy) leży bowiem we wzroście produktywności (większej ilości pracy). Mówiąc wprost – jedni zarabiają więcej od innych, ponieważ pracują więcej – przy czym więcej nie musi zawsze oznacza ani cięższych warunków pracy, ani dłuższych godzin pracy. Zamiast zastanawiać się nad tym w jaki sposób lepiej opodatkować najbogatszych, należałoby się raczej zastanowić dlaczego część z nas pracuje tyle więcej (również w drodze robotyzacji, automatyzacji) oraz w jaki sposób lepiej podzielić produktywność, a nie efektywność pracy.
Lepszy podział produktywności jest trudny. W końcu ludzie od zarania dziejów wykorzystują różnego rodzaju narzędzia, aby wykonać więcej pracy i trudno ograniczyć efekt skali jaki dzisiaj osiągają z korzystania narzędzi, jakimi są na przykład spółka kapitałowa, sztuczna inteligencja, albo chociażby struktura pracowników. Z drugiej strony jednak pozostawienie wykorzystywania najbardziej zaawansowanych narzędzi w rękach nielicznych którzy potrafią się nimi posługiwać może wkrótce oznaczać, że literalnie większość wszelkiej pracy trafi do globalnej mniejszości. Potrzebujemy lepszych umiejętności dzielenia się umiejętnościami korzystania ze współczesnych narzędzi.
Jeżeli większość pracy zostanie kiedyś zautomatyzowana i skupiona w rękach niewielkiej części populacji, to większość utraci w ten sposób prawo uzyskiwania większości dochodów, nawet jeśli mniejszość skupiająca większość przychodów realizowałaby w ten sposób niewielkie dochody (zyski) dla siebie. Inaczej sytuacja wygląda jednak w przypadku gdy narzędziem produktywności jest samo miejsce pracy, które generuje wynagrodzenie dla zatrudnionego pracownika. To właśnie podział pracy polegający na ustawowym lub umownym przesunięciu środków generowania kapitału z automatów na pracowników może być jedynym sposobem na wyrównywanie obłożenia pracą i wyrównywanie dochodów. Musimy dążyć do tego żeby każdy kto chce miał pracę, nawet kosztem wymiaru pracy dla wszystkich.
Obietnica uniwersalnego dochodu nie usunie nierówności, jeśli w ogóle miałaby usunąć skrajne ubóstwo w społeczeństwie, które zgodziłoby się oddać państwu ten eksperyment. Obietnica każdej rewolucji przemysłowej, w tym obecnej rewolucji płynącej z przełomu sztucznej inteligencji, również nie oznaczała ustawowo zagwarantowanej powszechnej dostępności jej korzyści, ani równej dostępności korzystania z jakiejkolwiek zdobyczy postępu dla wszystkich zainteresowanych. Jedynie kultura budowania kapitału miejsc pracy, rozsądnego ustalania wynagrodzenia minimalnego oraz podział pracy poprzez zmniejszenie jej podstawowego wymiaru może zmniejszyć tempo pogłębiania się największych nierówności. Musimy upewnić się że istnieje jakaś płaca minimalna, która zapewnia godziwą stawkę godzinową dla wszystkich.
Na marginesie, samych nierówności nie da się nigdy wyrównać oczywiście, jeśli będą one mogły chociażby wynikać z prostych różnic w chęciach pracowania więcej przez jednych i braku takich chęci pracowania przez innych. Nierówności są dobre, pozwalają jednym mierzyć swoje wybory poprzez wybory innych. Nierówności są motywujące dla tych, którzy wybiorą zauważyć że wiedza i praca popłaca. Nierówności pozostaną, jeżeli nie ma minimalnego, ani maksymalnego wymiaru pracy, to przy zachowaniu dostępu do wszystkich innych narzędzi pracy – zawsze będą istniały nierówności wynikające chociażby z tego że ktoś chce pracować, a ktoś nie lub z tego że ktoś pracuje więcej, a ktoś mniej. Musimy uszanować że nie wszystkich na wszystko stać, bo nikt z nas nie zasługuje na cokolwiek tylko dlatego że pracuje, nawet z tego powodu że pracuje ciężko.
Nierówności będą istniały w każdym społeczeństwie, bo jesteśmy po prostu różni, różnie podchodzimy do pracy, czerpiemy z niej różne przyjemności. Chodzi jedynie o to aby nierówności były efektem wyboru, a nie przymusu płynącego z dominacji jednych lub braku dostępu do technologii przez innych.