Liberalizm nie jest już seksowny
Książka Fukuyamy, podobnie jak wydany niedawno w Polsce „Manifest nosorożca” Gopnika, nieumyślnie pokazuje inny problem liberalizmu: przestał być seksowny. Nie jest już, jak w latach 90., cool. Mężczyźni w średnim wieku wzywają do umiaru, do małych kroków, do cierpliwości i tolerancji.
Fukuyama, podobnie jak pozostali, przekonuje, że mimo wad to wciąż najlepszy z możliwych sposobów organizacji życia społecznego. Żaden inny system nie gwarantuje jednocześnie wolności, nie chroni różnorodności i nie wspiera przedsiębiorczości.
Liberalizm to „wielki namiot mieszczący szereg poglądów politycznych, które zgadzają się co do fundamentalnego znaczenia równych praw jednostki, prawa i wolności”. Jego najważniejszą zasadą jest tolerancja: nie trzeba się z sąsiadami zgadzać odnośnie pryncypiów, żeby w pokoju obok nich żyć. „Możesz wierzyć, w cokolwiek tylko chcesz, ale musisz to robić prywatnie i nie próbować narzucić swoich przekonań współobywatelom”. – Fukuyama
… ja pozostanę w latach 90 tych pod tym względem również że to były czasy bardzo seksowne, również że względu na to że liberalizm taki wtedy był.