Na strzał
Nasza branża stawia na pierwszym miejscu ludzi, ale w relacjach pracowników z pracodawcami i pracodawców z pracownikami nie jesteśmy wystarczająco intencjonalni. Łapiemy się przypadkowych okazji, podejmujemy decyzje w coraz krótszym czasie na podstawie coraz bardziej skąpych informacji. Zatrudnianie na strzał, zwalnianie na strzał. Strzelanie rekrutacjami i zwolnieniami w serii i na oślep. Problemy naszej branży rozciągają się znacznie szerzej niż szerokość naszej branży.
Branża informatyczna jest jednak przede wszystkim winna braku strategii, braku pomysłu, braku intencjonalnej ścieżki dla inżynierów, ale również braku wzajemnej odpowiedzialności między pracownikami i pracodawcami. Zasypujemy siebie frazesami procesu rekrutacji, ale w praktyce każdy inżynier przeważnie zatrudniany jest obecnie jedynie do określonego celu, jedynie określonego projektu, a nawet jedynie do określonej jego wersji. Wielkie nadzieje pokładane są wzajemnie, ale wzajemnie składane są również wielkie puste obietnice. Niestety wkrótce po zatrudnieniu pomysł na rekrutację wygasa, wygasa zainteresowanie, wygasa również zatrudnienie.
Wyjątkowe przypadki inżynierów, którzy zostają z jedną firmą pięć, dziesięć lub więcej lat – to w moim przypadku prawie wyłącznie zatroskani, zestresowani, przestraszeni mężczyźni pozbawiający się każdej innej opcji w życiu, którzy zdecydowali oddać firmie nie sto procent, nie sto pięćdziesiąt, ale co najmniej dwieście procent siebie. Oddając znacznie więcej niż było kiedykolwiek od nich oczekiwane, pokazując swoje przerażenie szefostwu i współpracownikom często poświęcają absolutnie wszystko aby uniknąć nieuniknionego, tj. zatrudnienia w ich miejsce kogoś nowego do jakiegoś nowego celu.
Przyszłość również naszej branży to jednak miejsca pracy zapewniające bezpieczne zatrudnienie dla wszystkich, nie tylko tych najbardziej wystraszonych dynamiką naszej branży. Bezpieczeństwo to nie tylko wsparcie inżynierów w programach sportowych i medycznych, spotkania integracyjne. Wiele osób szuka oparcia w swoich miejscach pracy, miejsca pracy zapewniającego środowisko do wzrostu zawodowego, nawet zmiany specjalizacji. Coraz więcej ludzi szuka bezpiecznego miejsca pracy, które zapewni wsparcie w trudnych decyzjach i trudnych sytuacjach w pracy oraz poza nią.
Bezpieczeństwo, jakie zaoferują firmy przyszłości to kontrakt między pracownikiem, a pracodawcą wedle którego strony obiecują opiekować się sobą w dłuższym okresie czasu, ale przede wszystkim brać odpowiedzialność za sukces i powodzenie, tak pracownika w firmie, jak i projektów firmy powierzonych pracownikowi. Kontrakt, o którym mówię obecnie może wydawać się naiwny, a nawet utopijny w obecnym świecie. Taki kontrakt będzie jednak absolutnie konieczny w świecie dojrzałych relacji i poważnych projektów.
Dojrzałych relacji, w których obu stronom nie tylko łatwo składać puste obietnice i następnie porzucać je przy pierwszej okazji albo pierwszym wyzwaniu. Wierzę, że miejsca pracy przyszłości zapewnią takie relacje, w których obie strony będą w stanie pokazać sobie znacznie większą dojrzałość i odpowiedzialność za swoje postępowania, podejmowane decyzje, wybierane strategie, osiągane cele. Jeżeli bierzesz projekt, jesteś odpowiedzialny za jego zacumowanie w porcie, a jeżeli znajdzie się na rafach – bierzesz odpowiedzialność za znalezienie sposobu na uratowanie załogi i statku, a także ładunku i klienta.
Odpowiedzialność w miejscu pracy, którą naturalnie demonstrują przedsiębiorcy swoim własnym przedsiębiorstwom, czyli takiej która zamiast odpuszczania przy pierwszej okazji polega na uporze w dowożeniu wzajemnych rezultatów, nawet po błędzie, ale również w sytuacji jednostkowych porażek i większości przeciwności. Ta relacja musi działać jednak dwustronnie, bo inżynierowie, którzy czują się zasobem lub sprzętem, działają jedynie w zakresie jaki można by od takiego sprzętu oczekiwać, czyli znacznie poniżej swoich możliwości – wyłączając się z pracy przy pierwszej przeciwności lub odchodząc po napotkaniu jakiegokolwiek oporu.