Nadzieja nie jest przeciwieństwem strachu
Nadzieja i strach właściwie mają wiele wspólnego, bo w obu przypadkach polegają na oczekiwaniach co do przyszłości.
Strach często wynika z poczucia niepewności, z obawy przed tym, co może się wydarzyć. Nadzieja natomiast jest siłą, która pozwala nam patrzeć poza tę niepewność i wierzyć w pozytywne rozwiązanie, nawet jeśli nie mamy gwarancji sukcesu. Oznacza to, że możemy się bać, ale jednocześnie mieć nadzieję, że damy radę, że sytuacja się poprawi, że znajdziemy wyjście.
Religie, które oferują obietnicę zbawienia, życia wiecznego czy ostatecznej nagrody w zamian za przestrzeganie określonych zasad, często robią to kosztem teraźniejszości. Ludzie, żyjąc w ciągłym oczekiwaniu na przyszłe dobro lub obawiając się wiecznego potępienia, są skłonni zaniedbywać własne potrzeby, pasje czy ambicje w obecnym życiu. Strach przed karą lub nadzieja na przyszłą nagrodę mogą prowadzić do poddania się reżimowi, który odbiera wolność wyboru i prawo do osobistego szczęścia.
Obietnice oparte na abstrakcyjnej wizji przyszłości mogą odciągać uwagę od realnych problemów, takich jak relacje międzyludzkie, potrzeby społeczne czy ekologiczne wyzwania. Człowiek zanurzony w religijnej narracji często koncentruje się na “zasługiwaniu na wieczność”, przez co jego działania są podporządkowane temu celowi, a nie budowaniu życia tu i teraz. Taki sposób myślenia może prowadzić do alienacji, poczucia winy lub odcięcia od rzeczywistości.
W tym sensie religia jest tak silna, że ludzie nigdy jej nie oddadzą, bo ona jest tą siłą właśnie, aby w każdej sytuacji mieć nadzieję. W tym sensie religia jest silniejsza od ludzi, podobnie jak silniejsza jest kokaina.