instagram

Nie jesteśmy aż tak podzieleni

«Polacy mentalnościowo nie są aż tak podzieleni, ale partie – strasznie.

Statystycznemu wyborcy Platformy do statystycznego wyborcy PiS-u nie jest wcale tak daleko, oni myślą w gruncie rzeczy podobnie, ale między ich partiami – zieje przepaść. Bo polityka te małe różnice między nami zwielokrotniła. Jeśli się walczy z wrogiem, który ma na sumieniu grzechy śmiertelne – zdradę narodu czy zniszczenie demokracji – to można przecież liczyć na wyrozumiałość względem swoich grzechów pospolitych – nieudolności czy nieuczciwości. To dzięki temu nasze partie mogą sobie pozwolić na całkiem sporo. PiS może sobie pozwolić na masę rzeczy wołających o pomstę do nieba, szczucie, amoki prezesa – jak wybory 10 maja w środku pandemii, mogą sobie pozwolić na Misiewiczów, na Piebiaków, a i tak nie uciekną od nich wyborcy, bo gdzie pójdą? Do tych, którzy ich uważają za ciemniaków i pisiorów? I tak samo Platforma może sobie pozwolić na bardzo dużo – partyjniactwo w kontrolowanych samorządach, wysyłanie do europarlamentu osób skompromitowanych, mogą Schetynę trzymać latami na stanowisku, wystawiać Kidawę-Błońską, bo co? Gdzie ci wyborcy pójdą? Do tych, co nimi pogardzają i nazywają “komunistami i złodziejami”? To jest takie przeciąganie liny.»