No to cześć, giniemy
Otrzymaliśmy potwierdzenie tego, co było wiadomo już od kilku miesięcy. Dzietność w Polsce wyniosła w 2023 roku 1,158.
Zobrazujmy więc ten przykład na konkretnych liczbach. 100 par (czyli 100 kobiet i 100 mężczyzn) będzie mieć 116 dzieci. Zakładając, że wszystkie dożyją wieku rozrodczego (oraz że urodzi się po 58 kobiet i mężczyzn), to, przy zachowaniu takiej dzietności, na świat przyjdzie 67 wnuków. Liczące 200 osób pokolenie będzie mieć jedynie 67 wnuków, którzy będą pracować na ich emerytury czy koszty leczenia. To wyzwanie, przed którym stajemy.
Jeżeli 200 osobowe pokolenie przyjąć za nasze pokolenie, które reprezentuje 37.6 milionowy kraj, to przy zachowaniu takiej dzietności będziemy mieć 12.6 mln wnuków którzy będą stanowili wszystkich Polaków już za dwa pokolenia, czyli krajem takim jak Rwanda, Haiti albo Tunezja. Czy wówczas a nadal będziemy chcieli się zbroić żeby się bronić w razie napaści, a nawet marzyć o zdobywaniu medali na mistrzostwach i olimpiadach? Czy raczej znajdziemy się tak głęboko pod kreską długów, że będziemy musieli wstrzymać wszelkie marzenia, a w świetle szybko rosnących populacji innych krajów, może zapomnieć o nich na zawsze?