Obojetnosc moze byc pozytywna
Jedna z chyba pozytywnych rzeczy, ktora przyszla z wiekiem, tak mniej wiecej po 30tce to obojetnosc. Albo bardziej pozytywnie: zmiana nastawieniam ktora pozwolila mi nie uczestniczyc w 9/10 klotni, w jakich uczestniczylbym jako dwudziestolatek.
Moja metoda to wylaczenie. Wylaczam sie z tuzina potyczek dziennie. Po prostu wychodze. Wychodze z wiekszych konfliktow: czy to chodzi o prace, zwiazki czy przyjaznie. Przestalem sie powtarzac, przestalem sie wyklucac. Zamiast tego nauczylem sie znajdowac drzwi z napisem wyjscie.
Zamiast stawiac ostatnie slowo w kazdej dyskusji nauczylem sie wstawac, dziekowac i wychodzic. Pewnie, to nie zawsze strategia, bo pewne sprawy pozostaja niezalatwione, musza wrocic i kiedys wroca… Dla mnie wazne jest jednak ze to nie moja presja jest powodem ze sprawa wraca.
Znacznie lepiej jest poczekac na inicjatywe kogos innego. To pozwala mi albo podjac temat lub go pozostawic poza mna. Kiedy wyjdziesz, czy to mentalnie czy wrecz fizycznie to posotawienie go za drzwiami juz nic nie kosztuje i jezeli sprawa jest w ogole tego warta to ktos inny musi sie nastarac zebys wrocil.