Obywatelskie nieposłuszeństwo
Nieposłuszeństwo obywatelskie to celowe złamanie obowiązującego prawa w formie protestu, mające charakter publiczny i nie opierające się na przemocy. Jest to akt świadomego łamania prawa lub rozkazów autorytetu w celu złożenia oświadczenia politycznego.
Koncepcja obywatelskiego nieposłuszeństwa została mi przedstawiona jeszcze w liceum i zastanawiam się czy nie ma w mojej postawie pewnej niezgody na tysiące różnego rodzaju durnych przepisów, które nie tylko są niesprawiedliwe z mojej perspektywy, ale które nie są powszechnie szanowane przez nikogo – przy czym większość wydaje mi się nie ma nawet pojęcia o istnieniu wielu krzywdzących praw.
Thoreau […] pisał, że najpierw należy być człowiekiem, a dopiero potem obywatelem. Przekonywał, że dobry obywatel musi kierować się własnym sumieniem i nie może z niego nigdy rezygnować. A już na pewno nie może oddawać władzy nad swoim sumieniem przedstawicielom władzy, bo jeśli to zrobi, pozbawi się swojego człowieczeństwa i stanie się bezwolną maszyną.
Jeśli w ogóle jest w mojej postawie jakiś sprzeciw, to dotyczy on raczej postawy pozostałej części społeczeństwa, która świadoma lub nie, sprzeciwia się w ogóle idei samego dyskutowania o zasadności i słuszności istnienia praw które niesłusznie decydują o statucie materialnym, roli społecznej i codziennych troskach wielu obywateli.
Mówiąc wprost: nie wiem jak ludzie się na to godzą? Czy jest to jedna z tych sytuacji w której wielu niesłusznie i kompletnie błędnie uważa, że nie ma co protestować przeciwko nadmiernej wysokości podatków, skoro błędnie uważa że żadnych podatków nie płaci? Czy jest to raczej postawa bezsilności i przekonania, że przez wyrażanie swojego sprzeciwu czy oddawaniu głosu niczego nie da się zmienić?
Każdy kto uważa że “z systemem nie wygra”, więc nie ma jak i po co jego kwestionować, powoduje u mnie wzburzenie. Taka postawa jedynie umacnia każdy system niesprawiedliwości, wykorzystywania, albo jakiejś formy przemocy, która jest jedynie umacniana.