Odbiorą świadczenia za pracę u znajomego
Kiedy PiS wprowadzalo prawo uprawniające instytucje publiczne do powszechnego inwigilowania obywateli, ludzie nie protestowali bo twierdzili ze nie majac nic do ukrycia to tracac prywatnosc na rzecz partii niczego nie ryzykuja. Kiedy dzisiaj rzad pozwala ZUS na inwigilowanie znajomych na Facebooku celem odliczenia okresow skladkowych za prace wykonywana na rzecz osob znajdujacych sie w znajomych na facebooku, to nagle wrzawa?
Jeszcze rok temu pisalem artykul (Akta Sztazi) o ogromnych zbiorach danych jakie ministerstwo rozwoju gromadzi na temat przedsiebiorcow, tego z kim sie spotykaja, kogo zatrudniaja, jak podejmuja decyzje. Ogromne archiwa roznych agencji rzadowych sa obecnie agregowane z danymi zbieranymi na biezaco przez policje i urzedy skarbowe. Juz dzisiaj powstaja ogromne bazy danych do ktorych dostep ma nie tylko CBA czy ABW, ale rowniez ZUS
Jezeli zostales zatrudniony lub pracujesz dla szefa, ktory jest jednoczesnie znajomym z facebooka to nie otrzymasz zasilku, ani emerytury. Nawet jezeli usuniesz znajomych z sieci spolecznosciowych, agencje rzadowe agreguja informacje zapisane na profilach z przeszlosci, nie tylko facebooka, ale roznych sieci spolecznosciowych, jak rowniez dane z listy uczniow szkolnych, a nawet wyciagi z urzedow stanu cywilnego.
Pani Magda została z dzieckiem, ale bez pieniędzy. ZUS uznał ją za oszustkę, bo – gdy była już w ciąży – zatrudniła się u znajomego z Facebooka. Urzędnicy sprawdzili, że komentowała jego zdjęcia na portalu. Ich zdaniem to dowód, że pracę dostała po znajomości i tylko po to, by wyłudzić macierzyński.
Od kilku lat Zakład walczy z osobami próbującymi wyłudzać zasiłki chorobowe i macierzyńskie. Wcześniej dotyczyło to głównie fikcyjnego zakładania firmy przez kobiety, podniesienia sobie składki na dwa-trzy miesiące przed porodem i pobieraniu kilku tysięcy złotych przez rok. ZUS proceder ukrócił zmieniając sposób wyliczania świadczenia. Dlatego teraz oszuści fikcyjnie zatrudniają się na etat.
Zdaniem ZUS, tak właśnie wygląda sprawa pani Magdy. Ta, gdy była już w ciąży, znalazła pracę u swojego znajomego pana Piotra. Ponieważ ubezpieczyciel niemal z automatu sprawdza przypadki zatrudnienia na etat na pół roku przed porodem, więc wysłał serię pytań do pani Magdy i pana Piotra. ZUS chciał się dowiedzieć między innymi tego, czy są przyjaciółmi. W żargonie określa się to “pozostawaniem przed zatrudnieniem w bliskim kręgu znajomych”. Oboje, chcąc chronić swoją prywatność, zaprzeczyli.
ZUS postanowił ich sprawdzić. Urzędnik przeszukał profil na Facebooku Magdy i Piotra. Szybko zauważył, że na portalu są oni znajomymi, a polubić musieli się już parę lat temu. Jako dowód w piśmie odmawiającym wypłaty świadczenia macierzyńskiego ZUS argumentuje, że pani Magda już w 2012 roku komentowała wpisy Piotra. Skrupulatnie wymieniono też daty – 9 maja i 22 listopada. Na dodatek Piotr 8 lutego 2015 roku miał oznaczyć Magdę na zdjęciu opublikowanym na Facebooku trzy lata wcześniej.
Wniosek? Magda i Piotr znali się od kilku lat, a gdy ona zaszła w ciążę, Piotr na kilka miesięcy przed porodem fikcyjnie zatrudnił ją jako sekretarkę. Wszystko po to, by mogła dostać wysoki zasiłek macierzyński. Pracy bowiem nigdy miała nie wykonywać. “Zdaniem Oddziału spisanie umowy o pracę z panią M.L. miało wyłącznie na celu dokonanie zgłoszenia Ww (wyżej wymienionej – przyp. red.) do obowiązkowych ubezpieczeń społecznych” – czytamy w decyzji o odmowie wypłaty świadczenia.
Inwigilacja czy wzorowe działanie? W zasadzie urzędnika powinno się pochwalić. Bez ścigania i wypytywania sąsiadów Magdy i Piotra, szybko i sprawnie udowodnił, że się znają. A więc kłamali. – Czy to jest nadmierna inwigilacja? Ja tak na to nie patrzę. Skoro ktoś udostępnia informacje o sobie publicznie, to nie powinien się dziwić, że ZUS je sprawdza – mówi Katarzyna Przyborowska, radca prawny z kancelarii Lege Artis. To ona reprezentuje przed ZUS Magdę. Przyborowska zwraca uwagę na co innego. Jej zdaniem ZUS na razie dowiódł jedynie, że jej klientka kłamała co do znajomości ze swoim pracodawcą. A to wcale nie oznacza, że zawarła fikcyjną umowę. – ZUS nie może rozsądzać na podstawie tego, czy ktoś się zna, czy nie, że doszło do próby wyłudzenia zasiłku. To są dwie osobne sprawy – tłumaczy Przyborowska.
Przyznaje, że spraw w których ZUS kontroluje, co ubezpieczony robił na Facebooku, jest coraz więcej. Zaznacza, że dotąd dotyczyło to jedynie korespondencji listowej i nieoficjalnych rozmów z urzędnikami, a nie oficjalnego pisma. Decyzja ZUS w sprawie Magdy, to pierwszy tego typu przypadek w jej pracy.
http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/facebook-zus-zwolnienie-l4-macierzynski,151,0,2242967.html