Polityka w branży
Jednym z naszych największych grzechów w branży jest oczywiście polityka.
Polityka która dostaje się do każdej branży utopiła nie jeden projekt informatyczny ale podejrzewam że strawiła wiele więcej projektów zupełnie po cichu. Polityka w branży to głównie przejęcie lub utrzymanie władzy rozumianej jako określona architektura systemu i/lub określony cykl wydawniczy. Polityka jako ludzie którzy trzymają ustalony wygodny dla nich samych sposób pracy, albo ludzie dążący do wprowadzenia bardziej wygodnego – forsujący rozwiązania lub technologie zupełnie nie przystające do potrzeb klienta ale sprzedawane jako takie dla czystej wygody lub przyjemności (a z rzadka również osobistego zysku). Na tle tych wszystkich polityka to również mniej agresywna odmiana występująca w przypadku osób, które po prostu lubią technologię i będą bawić się nią dla samej zabawy albo osobistego rozwoju, który stawiają ponad potrzeby klientów.
W ten sposób branża informatyczna nie różni się zatem od żadnej innej branży i trawiona jest polityką jak każdą inną, w dość klasycznym wydaniu. Osobiście na pewno jestem winny jak każdy inny w forsowaniu swojej wizji lub polityki rozwoju systemów, a nie byłbym również zaskoczony gdyby okazało się że obiektywnie nawet bardziej niż wielu moich kolegów których spotkałem po drodze swojej kariery. Niemniej jednak gdzieś po drodze zgubiłem zdolność do kurczowego trzymania się lub forsowania swoich technicznych przekonań, aby oddać się pewnemu biegowi wydarzeń, co osobiście uważam za najbardziej cyniczne zachowanie w swojej zawodowej drodze. Po prostu odpuściłem, mając przekonanie że nie uda mi się zbudować niczego po swojemu wbrew innym, a nawet sądząc obecnie że nie uda mi się zbudować niczego nigdy, ponieważ nic co dałoby się zbudować – nie ma szansy przetrwać wystarczająco długo, aby było warte płynięcia wbrew jakimś wypadkowym różnych nurtów.