instagram

PR Ds 2078/17

Niewiele osób wie, ale dopiero w 2020 r. zakończyło się postępowanie PR Ds 2078 17, w którym prokurator Monika Cruz rozszerzyła zarzuty względem wcześniejszego postępowania 2 Ds 359/14 link – zakończonego wcześniejszą porażką prokuratury. Postępowanie prowadzono w sposób złośliwy i ukierunkowany całkowicie na odwet wzamian za upokorzenie ministra i jego prokuratorów, którego decyzje o zatrzymaniu naszego projektu w kraju z racji jego rzekomo strategicznego znaczenia dla bezpieczeństwa kraju – zostały obalone przez sądy, efektem czego nasz projekt sprzedaliśmy zagranicznemu inwestorowi, na koniec zostawiając niemal zero podatków w kraju z tych czynności. Z racji nieudanego postępowania 2 Ds 359/14, rozpoczęło się postępowanie PR Ds 2078/17. W tym postępowaniu porażkę poniosła nie tylko prokuratura, ale skompromitowano instytucje ZARR oraz PARP – popierające zmyślone zarzuty i występujące w tym postępowaniu jako oskarżyciele posiłkowi.

Tym razem w przygotowanie postępowania zaangażowano nie tylko prokuraturę rejonową, ale również przekazano akta sprawy do prokuratury okręgowej w Szczecinie, a ostatecznie i prokuratury regionalnej w Szczecinie, co dla wtajemniczonych wskazuje na stopień zaangażowania śledczych w (jak mi wyjaśniono) „honorowe postępowanie” oraz warunki formalne jakie muszą być spełnione aby sprawa zaszła tak wysoko. Ostatecznie stało się jasne iż po latach bezskutecznego dochodzenia nieprawidłowości prowadzonych bezowocnie przez wszystkie szczeble polskiej prokuratury oraz organy Komisji Europejskiej, sprawę ostatecznie przekazano tej jednostce, która zadeklarowała gotowość samobójczej misji wykreowania „mafii programistów” oraz wytworzenia iluzji jakiś przestępstw – na przekór wszelkiej logice. Na stanowisku zameldowała się (znowu) prokurator z Gryfina, która ochoczo ściągnęła akta sprawy z prokuratury regionalnej oraz komisji europejskiej, a następnie przedstawiła akt oskarżenia wszystkim tym osobom, które wcześniej odmówiły prokuraturze rejonowej i okręgowej współpracy w zakresie znalezienia dowodów na jakieś zarzuty, które prokuratura musiała mi w końcu postawić.

W szczególności dzisiaj dopiero wiadomo, jak wysoce postawieni prokuratorzy i policjanci w akcie desperacji przedstawiali korupcyjne propozycje współpracy między innymi mojej byłej żonie, która (zakładano) wie najwięcej o „jego brudnych sprawach” i jeszcze w trakcie pierwszego przesłuchania otrzymała propozycję dot. pomocy w formułowaniu „jakichkolwiek zarzutów” przeciwko mnie w zamian za co prokurator miał „nie mieszać ją w sprawę”. Oczywiście co wiedzą zarówno prokuratorzy, jak i wykonujący ich rozkazy policjanci – stosowanie gróźb wobec kogokolwiek bez żadnej podstawy do obiecywania zwolnienia kogokolwiek z odpowiedzialności i bez żadnego konkretnego zarzutu, jaki trzeba by postawić aby tak zbierać dowody – jest całkowicie bezprawne. Czego ani prokurator, ani reprezentująca prokuraturę policja, nie wiedzieli (bo wiedzieć nie mogli) to że nikt z nich Magdy nie mógł mierzyć swoją własną miarą i żadna bandycka propozycja korupcyjna zwyczajnie nie miała szans powodzenia, nawet jeśli Magda wiedziała że to nie żarty. Trzy szczeble prokuratury nie dały rady postawić takiego oskarżenia, którego same nie wstydziły by się zabrać do sądu, ani przekonać nikogo z członków rodziny, byłych pracowników do gromadzenia jakiś nie wiadomo jakich dowodów nie wiadomo jakich przestępstw, które nigdy nie miały przecież miesjca. W związku z tym w swoistym akcie desperacji prokuratorzy z najwyższych szczebli poprosili o pomoc Komisję Europejską w celu zgromadzenia „jakichkolwiek dowodów” (patrz. pismo Mirosława Jezierskiego – w aktach sprawy) mających znaczenie dla przedstawienia zarzutów – według zasady „Dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzielink

Zgodnie z ostatecznie przedstawionym aktem oskarżenia, prokuratura poszła ostatecznie „na całość”, licząc że im poważniejsze i liczniejsze zarzuty – tym w myśl goebbelsowskiej mantry – bardziej wiarygodne… Prokuratura skupiła się na działalności gospodarczej, a w niej na spółce i projekcie który moja spółka realizowała. Założenie że żaden biznes w tak skomplikowanym prawie nie może działać zgodnie z prawem prowadziło prokuraturę za każdym razem na mur bezsilności wynikający z kompletnego braku pomysłów na dowody jakiegokolwiek przestępstwa, albowiem żeby próbować udowodnić przestępstwo, najpierw należy znaleźć jakąś nieprawidłowość. Prokuratura w akcie desperacji i bezsilności znalezienia jakichkolwiek nieprawidłowości zarzuciła nam zatem po prostu… iż nigdy nie zrealizowaliśmy projektu objętego dofinansowaniem środkami publicznymi, a jedynie go zamarkowaliśmy. Po wielu spotkaniach z prokuratorami i pracownikami PARP, ostateczna opinia OLAF (występującym w imieniu Komisji Europejskiej) tak duży projekt nigdy nie mógł powstać w tak małej firmie, która według śledczych nie miała ani kompetencji, ani nawet możliwości aby podejmować się realizacji tak dużego projektu, a co dopiero go zrealizować… Presja prokuratorów na stawianie zmyślonych zarzutów stała się dla mnie szczególnie wyraźna na etapie składania wniosków dowodowych w postępowaniu prokuratorskim, przykładowo: jeśli prokurator zakładał podczas przesłuchania że projektu nigdy nie zrealizowano, a w odpowiedzi dostawał wyciąg bankowy wszystkich klientów którzy zapłacili za dostęp do (rzekomo nie istniejącej) usługi działającej – w ciągu ostatnich dni objętych wyciągiem, to automatycznie odrzucał dowód takiego wyciągu jako „nieprzydatny dla sprawy” i w ten sposób nie dowodzący braku zarzucanego przestępstwa. Analogiczne postępowanie w kilkunastu podobnych wnioskach dowodowych odrzucanych automatycznie bez żadnej refleksji wskazywało że przyjęto taką optykę, że skoro jest już człowiek, to paragraf się znajdzie, a nawet jeśli wszystkie dowody świadczyły przeciwko zarzutom, to według prokuratorów tym gorzej świadczyło to o tych dowodach…

Jednak żaden prokurator nie zamierzał badać tak prostej rzeczy, jak sprawdzenie w przeglądarce telefonu czy produkty jakie oferuje spółka działają, czy można z nich skorzystać, np. się na do nich zapisać, zalogować. Nie przesłuchano żadnego pracownika, ani żadnego klienta spółki chociażby na okoliczność stwierdzenia czy korzysta, opłaca lub utrzymuje usługę, która w czasie stawiania zarzutów nadal była rozwijana, sprzedawana, używana przez naszych klientów i wszystkie wnioski o dokonanie tych czynności automatycznie odrzucano. Zamiast tego prokuratorzy założyli, że niszcząc naszą firmę, zniszczyli nasze produkty, a pozbawiając nas dostępu do dokumentów spółki pozbawili nas możliwości udowodnienia tego jak spółka działała. Prokuratorzy zamiast tego założyli że wytwarzając wcześniejsze zarzuty przeciwko zarządowi, wydając postanowienia o zabezpieczeniu dokumentacji i odcinając firmę od klientów doprowadzą do jej upadłości, a następnie jedynie zaatakują zarząd z zarzutem, że firma niczego nie produkowała, żaden produkt nigdy nie powstał… Przy takich założeniach wartość i liczba dowodów świadczących przeciwnie mogła jedynie ten obraz zaburzyć, więc zdecydowano się ich nie uwzględniać. Warto zaznaczyć że Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości, na tym etapie współpracująca z prokuratorem, a jednocześnie będąca uczestnikiem postępowania upadłościowego, występowała wręcz wprost pisemnie przeciwko zamiarom sprzedaży produktów powstałych z (udzielonego przez PARP) dofinansowania innym firmom w ramach likwidacji spółki. Zatem prowadzący postępowanie prokuratorzy i współpracująca PARP wprost wiedzieli na każdym etapie postępowania iż zmierzają do tego aby projekty te przepadły i przestały funkcjonować wraz z ukończeniem postępowania upadłościowego, bo jeśli nie mogły być sprzedane w ramach likwidacji spółki to nie było innej możliwości aby po prostu przepadły.

Usilne próby zablokowania sprzedaży produktów w ramach postępowania upadłościowego zmierzały tylko do tego aby zatrzeć wszelkie dowody realizacji produktu tak aby po zakończeniu postępowania upadłościowego zarzucić iż produktu nie zrealizowano, czego dowodem jest to (uwaga!) że nie było dowodów na to że było inaczej. Faktycznie na etapie postępowania sądowego koronnym dowodem prokuratury na to że produktu nie zrealizowano miało być to że nie było żadnych dowodów na to że było inaczej. Prokurator wprost w materiale dowodowym powoływał się na ten konkretny rzekomo „koronny” dowód rzekomego przestępstwa… Każdy kto chwilę się nad tym zastanowi zorientuje się jak bardzo niebezpieczni to ludzie, bo przecież każdemu z nas można zarzucić dowolne przestępstwo powołując dowód że „brak dowodów że było inaczej” – tym bardziej jeśli dowody przeczące twierdzeniom prokuratury prokuratorzy odrzucali masowo i z automatu wydając lakoniczne pisemne uzasadnienia jako „brak związku ze sprawą”. Prokuratorzy i współpracująca PARP zdecydowali się stawiać zarzuty dopiero po zakończeniu postępowania upadłościowego sądząc że wraz z zamknięciem spółki i likwidacją jej dokumentacji i składników majątku nie będzie można odtworzyć jej działalności.. PARP wstępując w rolę oskarżyciela posiłkowego i prowadząc aktywną komunikację z prokuratorami na telefon wiedziała jaki jest plan działania i aktywnie występowała przeciwko możliwości udzielenia cesji innym firmom podczas likwidacji spółki mimo że nie miała żadnej możliwości wypowiedzenia się w przedmiocie jakichkolwiek cesji, ani nie było żadnych podstaw aby odsprzedaży przeciwdziałać. Żadnych, oprócz takich, że tylko jedynie w przypadku całkowitej likwidacji niewygodnych produktów firmy można by oskarżyć zarząd o to że prowadził spółkę, która żadnego produktu nigdy nie zbudowała i po cichu liczyć że nikt nie będzie mógł temu wiarygodnie zaprzeczyć. Planu jednak nie udało się zrealizować, ponieważ chociaż udało się zniszczyć biznes, to nigdy tak naprawdę nie udało się zniszczyć jego produktów, ani skutecznie zablokować ich odsprzedaży. W drodze likwidacji spółki nie pozwoliliśmy na likwidację produktów i zamiast wycofania ich z rynku, wbrew wszelkim sprzeciwom, nawet decyzjom administracyjnym i wbrew postępowaniom sądowym o zablokowanie sprzedaży – scedowaliśmy wszystkie prawa, patenty i własność na inny podmiot celem dalszego sprzedawania, utrzymywania i rozwijania produktów – nie zważając na decyzje, postanowienia i pozwy. Przy okazji, jedyne co PARP ugrał wstępując w postępowanie administracyjne na stanowisku iż spółka nie ma prawa scedować praw, licencji i patentów mimo zakończenia umowy o dofinansowanie jest to że skarb państwa zamiast uzyskać kwotę podatku od sprzedaży wynikającej ze zwykłej sprzedaży po wartości rynkowej produktów, otrzymał zero podatku wynikającej z wartości likwidacyjnej.

Jak się potem okazało, ani prokuratorzy, ani urzędnicy nie wiedzieli o całej operacji odsprzedaży produktu i szczerze myśleli że likwidując nam biznes zlikwidowali nam produkty, klientów, umowy, a także dokumenty działalności spółki. Mając takie przekonanie, dopiero po zakończeniu działalności spółki oskarżyli zarząd, pracowników i wykonawców głównie o to że cały proces tworzenia, utrzymywania i sprzedawania produktu zwyczajnie zamarkowaliśmy – biorąc pieniądze z dotacji na coś co nigdy nie powstało, a nawet nie było budowane. Szczerze mówiąc, wiem jako fakt iż nie pokwapili się o zabezpieczenie żadnych dowodów na potwierdzenie iż dowody wytworzenia i funkcjonowania produktu nawet w momencie stawiania zarzutów nadal sprzedawane były klientom, a wszystkie operacje na podstawie których udzielono cesji innym podmiotom podczas likwidacji spółki opublikowane były wraz z komentarzem na stronach spółki. Prokuratorzy naiwnie założyli jedynie, że dzięki sprzeciwowi PARP w postępowaniu upadłościowym, decyzji administracyjnej PARP w zakresie sprzedaży usługi skutecznie zablokował sprzedaż produktu w toku postępowania upadłościowego spółki. W ten sposób prokuratorzy wraz z urzędnikami założyli że już nikt poza prokuratorami i PARPem nie posiada żadnych dowodów faktycznej realizacji projektu, ani zabezpieczonej dokumentacji realizacji projektu i dokumentacji finansowej. W toku postępowania prokuratura skupiła się na ustalaniu setek „ciekawostek” (tj. popełniła wiele „bareizmów”), które to rzekomo miały stanowić niezbite dowody że produkty (wciąż oferowane online i sprzedawane klientom) nigdy nie powstały. Absurdalne dowody z obłąkanych domysłów, napotykamy na co drugiej stronie akt sprawy. Gdyby był tylko na to czas, to można by się nad tym pastwić publicznie jeszcze przez długie lata. Co ciekawe jednak, lektura tych akt wskazuje iż to nie prokuratura wydaje się być prowodyrem całego zamieszania, a została jedynie „tępym narzędziem” w rękach wściekłych urzędników osadzonych jakby nie w tej epoce i sposobie pojmowania rzeczywistości, który dla każdego współczesnego człowieka naprawdę jest trudny do pojęcia… Lektura notatek służbowych urzędników oraz sporadycznych notatek prokuratorów z rozmów z urzędnikami przypomina rozmowy starego filozofa ideologii bolszewickiej z młodymi działaczami komunistycznej bojówki, którzy w swoisty sposób nakręcali się szczerze wierząc w słuszność swojej sprawy…

Konkretnie, akta sprawy wykazują, iż działania prokuratury zapoczątkowane były jedynie w następstwie wezwania PARP do weryfikacji poprawności cennika i regulaminu usługi TaskBeat, z którym PARP się nie zgadzał kwieciście argumentując wyższość decyzji państwowej nad prywatną własnością – obrazowo mówiąc – roszcząc sobie prawa do mówienia prywatnemu właścicielowi na jakich zasadach i po jakich słusznych cenach ma on oferować każdemu wjazd na swoją posesję. Akta postępowania OLAF wskazują iż to PARP upierała się przy takiej wersji zdarzeń, w której jeśli nie może on kontrolować decyzji cenowych prywatnych właścicieli, to reprezentowany przez PARP minister został oszukany. Na czym miało polegać to oszustwo, tego już nie wiemy. W ujawnionej w aktach notatce służbowej dowiadujemy się że to PARP wzywał do weryfikacji podwyżek cen za dostęp do usługi poprzez „ustalenie zgodności cennika z prawem krajowym i europejskim” (pismo PARP w aktach sprawy), rozsyłając prośby o „zrobienie czegoś” z naszą spółką i rozsyłając je do ZARR, a nawet CBA i ABW i w końcu OLAF… „Czegoś” znaczy czegokolwiek co wykaże jakąś niezgodność z jakimkolwiek prawem polskim lub europejskim, co pozwalałoby uznać cenniki za naszą prywatną usługę za bezprawne… Jeśli cennik nie może być kontrolowany przez ministra, to cennik jest bezprawny. Jeśli prywatny właściciel nie podporządkuje się ministrowi, to znaczy że działa bezprawnie i powinien pójść do więzienia za oszukiwanie ministra, fałszowanie czegokolwiek, albo nawet i takiego „czegoś” jak sfałszowanie… wszystkiego… W tych wezwaniach to PARP wskazywała zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa uzasadniające włączenie do postępowania Centralnego Biura Antykorupcyjnego (CBA), Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW), a także wolnej zagrożenie dla konkurencji uzasadniające postępowanie European Anti-Fraud Office (OLAF)link. Na pisemne wezwanie PARP odmówił ujawnienia korespondencji z CBA, ABW i OLAF, bo się jej zwyczajnie wstydził. Udało się jednak pozyskać notatki służbowe wymieniane między pracownikami PARP polecającego wszczęcie kontroli, listami CBA, ABW i OLAF jakie te wymieniały z prokuraturą – kolejno: celem znalezienia (jakichkolwiek) nieprawidłowości w cenniku usługi względem prawa krajowego i europejskiego, która poprzedzała bezpośrednio postępowania wszystkich wymienionych służb…

Jak się jednak łatwo domyślić prośby o znalezienie „czegoś” i „czegokolwiek” to trochę za mało żeby zniszczyć produkt lub jego niepokorny zarząd, nawet jeśli firma która go stworzyła już nie istniała. Listy i prośby krążyły sobie między różnymi instytucjami które wytarzały mniej czy bardziej kosmiczne podejrzenia, a sprawa prokuratorska krążyła sobie po różnych szczeblach i jednostkach prokuratury czekając jakby na prokuratora który okazałby się na tyle spolegliwy (skorumpowany) aby coś z tego ulepić . Przy tak dużym zaangażowaniu wyższych szczebli prokuratury, ostatecznie przekazano ją znowu… prokuraturze rejonowej … w Gryfinie (Zachodniopomorskie), która znana jest m.in. z tego że nie ma takiego braku dowodów który powstrzymałby przed stawiania zarzutów. Mówiąc wprost prokurator Monika Cruz z prokuratury w Gryfinie się nie wstydzi iść do sądu „na golasa”, tj. z zarzutami pochodzącymi z własnej wyobraźni, i aktem oskarżenia nie popartym żadnymi dowodami, którymi można by udowodnić jakąkolwiek winę kogokolwiek w sądzie… Prokuratura co do zasady nie wie jak działa świat i nie zna się na biznesie, ale w tym przypadku zawodzi nawet znajomość prawa, a nawet regulamin prokuratury która zobowiązana jest gromadzić dowody za (i przeciw) stawianym sobie zarzutom, jeśli nimi dysponuje. Dopiero w tym roku Sąd Okręgowy w Szczecinie (w tym przypadku jako sąd pierwszej instancji) uniewinnił wszystkich oskarżonych od wszystkich zarzutów – wskazując iż stworzony przez nas system nie tylko faktycznie powstał, ale według materiału dowodowego został zbudowany przez spółkę beneficjenta oraz jej podwykonawców, a co więcej… ma się dobrze i działa sprawnie w rękach nowych właścicieli… Sąd odrzucił również wszystkie poboczne i pozostałe zarzuty, których nawet szkoda wymieniać, albowiem nic w tych zarzutach od początku nie zgadzało się z materiałem dowodowym. Nikt nie kwestionował, że w całym okresie trwania postępowania projekt nadal działał, a usługa była aktywnie sprzedawana – do czego potrzeba było o dziwo biegłych, których opinii odmówiła prokuratura na etapie postępowania przygotowawczego. Sąd oddalił różne inne poboczne zarzuty prokuratury, w szczególności „działania wspólnie i w porozumieniu” („w ramach zmowy” – cytując raport OLAF) – celem naruszenia zasad wolnej konkurencji i zakłócenia procesów wolnego rynku, albowiem… nie ma takiego przestępstwa. Nie było również żadnej zmowy „mafii programistów” celem przestępczego zawłaszczenia rynku dla jednego dostawcy, choć faktycznie inne powody związane z patentami decydują że jeden dostawca może być jedynym oferentem czegoś na rynku. Do tego postępowania na zasadach oskarżyciela posiłkowego początkowo ochoczo przystąpiły również ZARR oraz PARP w roli oskarżycieli posiłkowych, co oznacza że wyrok sądu zaprzecza wersji wydarzeń, jakie fałszywie instytucje te reprezentowały przed sądem – naruszając zresztą na własną odpowiedzialność dobra osobiste wszystkich niesłusznie oskarżonych.

Najciekawsze, a zarazem najgroźniejsze dla społeczeństwa, całość postępowania podparto sprytnym spreparowaniu dowodów pochodzących z luźno powiązanych wiadomości e-mail sięgających nawet pięć lat wstecz, a które to musieliśmy wyjaśniać nawet dziesięć lat po ich wysłaniu. Dowodem wykorzystanym przez prokuraturę było manipulacyjnie utkanie konwersacji z poszczególnych cytatów z wiadomości e-mail dotyczących realizacji różnych projektów w taki sposób aby wyglądało na jakieś malwersacje dotyczące tego konkretnego projektu, który objęty był aktem oskarżenia. Każdy normalny człowiek na pewno chwilę się zastanowi nad intencjami śledczych i strukturze prokuratury, jeśli pomyśli co musiało „się zadziać” i jakie musiały zadziałać motywacje, aby śleczy składający przysięgę dbania o praworządność pokusił się o taką kreatywność żeby utkać odręcznie ciąg niepowiązanych wiadomości – jako rzekoma całość i dowód przestępstwa. Co ciekawe, podczas postępowania okazało się że nawet wyżyny takiej „kreatywności” nie wystarczyło aby to się trzymało kupy, zatem uwaga – wiadomości również przerabiano (dopisując słowa, nazwiska, a także frazy) tak aby wyglądały na takie jakie my wysyłaliśmy, a które dopiero wpisywały się w całość. Aby skompletować dowody przestępstwa prokuratura posunęła się do fałszowania wiadomości e-mail, poprzez wplecenie w treści wiadomości przedstawionych jako „dowody” takich stwierdzeń, które nigdy nie padły w treści wskazywanych wiadomości! Spreparowanie dowodów poprzez sfałszowanie dokumentów znalazło odzwierciedlenie we wniosku dowodowym, jaki podnieśliśmy w postępowaniu – wskazując przykłady, w których do oryginalnych treści wiadomości dopisano takie treści, które miały uzasadniać fałszywe oskarżenie (patrz. Wniosek dowodowy (19091801) link). Każdy z nas powinien zastanowić się w jakim kraju prokuratura przedstawia materiał dowody z dopisanymi treściami do oryginalnych wiadomości e-mail sprzed dekady, licząc na to że po latach obwiniony nie będzie mógł się bronić z uwagi na to że niemożliwe będzie ustalenie ich oryginalnej treści… Jeśli prokuratorzy są zdesperowani do granic i jeśli trzeba wytworzyć dowody winy (z powietrza!), to taka działalność przestępcza stanowi zagrożenie dla każdego.

Jak wykazano we wnioskach dowodowych – do treści faktycznie wymienionych e-maili zmyślone twierdzenia i nawet zmyślone nazwiska (tak: przedstawiono mail, w którym dopisano że chodzi o tego lub tamtego – nie jako komentarz, ale dopisując personalia do treści). Prokuratura w ten sposób dopisując do e-maili nazwiska osób, które w tych mailach nigdy nie występowały, a które zostały po prostu wstawione w dowody – mogły być automatycznie angażowane jako świadkowie, a ostatecznie również jako oskarżeni! Każdego w ten sposób można było wmanewrować, a wmanewrowany nie miał nawet jak się bronić, bo kto pamięta z jakiego powodu ktoś inny wskazał go w jakiejś wiadomości. Czyniono to tylko po to aby nie tylko spreparować dowody rzekomego przestępstwa, a faktycznie „uszyć” teorię spiskową, tj. stworzyć jakąś sieć osób, które nawet o sobie nie miały pojęcia i teorię ich spisku. Materiał dowodowy prokuratury używa słowa „spisek” (pisownia oryginalna z materiału dowodowego prokuratury) – wskazującą na to, że mamy do czynienia z jakąś mafią programistów „działającą wspólnie i w porozumieniu” (pisownia oryginalna z aktu oskarżenia prokuratury)… Dowody, które przedstawiła prokuratura opierały się na wiadomościach zawierających słowa, które nigdy nie padły w faktycznych e-mailach, a także nazwiska które nigdy w nich nie występowały. Tylko „sprytnie” zestawienie wiadomości z komunikacji z różnych projektów tworzyły jednak obraz rzekomego „spisku”, którego przecież nigdy nie było, choć wiadomo że jak grupa osób pracuje w jednej firmie nad jednym projektem to pewnie działa wspólnie i w porozumieniu. Wnioski dowodowe zawarte w aktach sprawy dokładnie wskazują miejsca, w których do treści wiadomości dopisano swobodnie co było autorom wygodne – preparując tym samym dowody przestępstwa, jakie nigdy nie miały miejsca. Niezależnie od tego sąd najwyraźniej po niezbitych dowodach fałszerstwa przedstawionych przez obronę zorientował się co prokuratura usiłowała… Spreparowane dowody rzekomych ustaleń zresztą kompletnie nie odpowiadały faktycznemu przebiegowi zdarzeń, jaki można było ustalić na podstawie innych niezbitych dowodów, w tym głównie zeznań samych pracowników oskarżycieli, a także biegłych.

Jeśli to nie stawia na równe nogi, to warto zwrócić uwagę że postępowanie oparto również na „koronnym” (aczkolwiek dość specyficznym) dowodzie polegającym na „ustaleniu” przez prokuraturę (ustaleniu!), że „projektu nigdy nie zrealizowano, ponieważ brak dowodów iż było inaczej”. To nie żart, ale faktyczny cytat z pisemnego podsumowania dowodów zebranych w postępowaniu prokuratury, które prokuratura zaniosła do oceny sądu domagając się na tej podstawie surowego ukarania. Faktycznie jednak wszystkie tego typu „dowody” prokuratury brały się z jednej podstawowej pomyłki, a właściwie błędu – jaki prokuratura popełniła we wcześniejszym postępowaniu (patrz. 2 DS 359 14) toczonego wcześniej przeciwko spółce, które zakończyło się zresztą kompromitacją prokuratury, a którego prokuratorzy nie mogli odpuścić mimo że nie mogli go kontynuować. Poprzez same przedstawienie zarzutów w tamtym postępowaniu prokuratorzy doprowadzili do upadłości spółkę, która zobowiązana była w tej sytuacji zgłosić wniosek o upadłość, przed czym ja zresztą przestrzegałem prokuratorów pisemnie w tamtym postępowaniu. Konkretnie z racji zarzutów, ustąpić musiał zarząd spółki, a ze współpracy z zarządem zrezygnować w efekcie pozostali pracownicy, co szczegółowo potwierdził każdy z pracowników w zeznaniach przed sądem. Spółka bez zarządu nie może funkcjonować, a bez pracowników traci szanse rynkowe świadczenia usług. Zarzuty w tamtym postępowaniu przedstawiono mi jako jedynemu członkowi zarządu spółki – wraz ze sporządzeniem ich pisemnego uzasadnienia, jednak postępowanie od razu po tym zawieszono na lata, a aktu oskarżenia nigdy nie przesłano do sądu… bo wstyd. W ten sposób, jakby się chwilę zastanowić, zarzut „braku dowodów że było inaczej” polega na tym że obwiniony nie miał prawa jak się bronić, albowiem dowody jego niewinności zniszczono w trakcie prowadzenia wcześniejszego nieuzasadnionego postępowania karnego! Osobiście podejrzewam że prokuratorzy poszli tylko na współpracę z urzędnikami albo dlatego że się ich boją, albo dlatego że przestraszyli się własnej głupoty wcześniejszego postępowania oraz perspektywy konsekwencji doprowadzenia zdrowej spółki do upadłości.

Sąd rozstzygając sprawę musiał zastanowić się czy taka spółka jak nasza może zrealizować taki projekt, a jednocześnie rozstrzygnąć do do tego czy właściciel projektu ma prawo decydować o jego losach i cenach czy też robiąc to narusza zasady wolnej konkurencji. Poza aktem oskarżenia bowiem w sprawie wszystkim stronom chodziło głównie przecież o ustalenie tego, czy prywatna spółka realizująca projekt ze środków publicznych ma prawo decydować o tym kto go realizuje, a także ile on ostatecznie kosztuje. W postępowaniu musieliśmy oceniać te prawo i te działania zarządu spółki – tak po stronie kształtowania wydatków jak i kształtowania przychodów. Sąd musiał wysłuchiwać wyjaśnień w zakresie praw prywatnej spółki do samostanowienia cen świadczonych usług w gospodarce wolnorynkowej, a także o dopuszczalności oddziaływania uczestników wolnego rynku na wolną konkurencję za pomocą postępowań patentowych, wolności gospodarczej i swobody umów, w tym kreowania własnej polityki cenowej. Absurdalne postępowanie karne zataczało kręgi wokół tego czy właściciel rzeczy ma prawo oddać swoją rzecz (usługę) komuś w użytkowanie, jeśli wcześniej domaga się jednostronnie ustalonej przez siebie ceny. Wyjaśnienia tego rodzaju nie są pozbawione sensu, albowiem takie dywagacje prowadziłem już na etapie postępowania przygotowawczego wskazując że jest oczywiste że jeśli ja mam konia to ja decyduję za ile go sprzedam, nawet jeśli byłoby tak że ktoś mi udowodni że cenę wziąłem „z powietrza”. Żeby oddać atmosferę tych rozmów warto zaznaczyć że po takim wykładzie oczywistości słyszałem jedynie odpowiedź: „jak z tobą skończymy, to z dupy nie będziesz mógł wyjąć swojej ustawy o swobodzie działalności gospodarczej”, nieskończonego narzekania na gospodarkę wolnorynkową, w tym na „krwiożerczy kapitalizm”, a nawet oskarżeń (pod moim adresem!) na „takich właśnie pozornych katolików”… Sąd najwyraźniej miał jednak inne zdanie na to jak obywatele umówili się organizować kraj i nie dopatrzył się jednak znamion żadnego z przestępstw w żadnym przypadku opisanym przez prokuraturę i zarzuconych któremukolwiek oskarżonemu. Prokuratura do ostatniego momentu utrzymywała zarzuty, na sam koniec postępowania podtrzymując swoje oskarżenia mimo wszystkich dowodów i opinii biegłych, a nawet na koniec podnosząc swoje oczekiwania – domagając się czterech lat więzienia dla każdego oskarżonego i niemal miliona złotych w ramach naprawienia rzekomych szkód.

Ciekawym paradoksem historii jest rola urzędników w sprawie, albowiem PARP wcale nie stała z boku całego zamieszania, a okazuje się że była inicjatorem tak postępowania prokuratury jak i postępowania OLAF, a zatem centralnym rozgrywającym całego zamieszania. Ostatecznie materiały ujawnione w trakcie postępowania wskazują iż to właśnie PARP była inicjatorem wszystkich pozostałych postępowań prowadzonych przez inne organy. PARP chwaląca się przecież „pożeraniem” ogromnych środków publicznych celem jakże słusznego wspierania polskiej przedsiębiorczości ostatecznie oficjalnie włączyła się do postępowania jako pełnoprawny oskarżyciel dopiero na etapie postępowania sądowego. Jednakże z racji przyjętej roli nie umniejsza to sprawstwa PARP w zakresie sprawstwa niesłusznego oskarżenia, albowiem PARP popierała te oskarżenia tak w trakcie, jak i do końca postępowania. Warto zastanowić się nad rolą PARP we wspieraniu przedsiębiorczości także pod kątem potencjalnej odpowiedzialności odszkodowawczej. W zakresie opacznie rozumianej obrony polskiego interesu, na który PARP tak dumnie się powołuje, to zauważyć należy że PARP w tym ani w innym postępowaniu nie odzyskała żadnych środków pieniężnych. Nie tylko PARP nie udało się odzyskać środków w ramach postępowania karnego, ani w trakcie wcześniejszego postępowania upadłościowego spółki, ani w trakcie wcześniejszego postępowania administracyjnego. Co ważniejsze PARP nie udało się również powstrzymać projektu przed wyjazdem z Polski, a także przed dalszymi podwyżkami cen usługi, które (nota bene) po dzień dzisiejszy finansuje PARP w ramach dofinansowania PARP innych obecnie trwających projektów, w których dostęp do usługi kupowany jest hurtowo i finansowany … z dotacji PARP. Kolejnym paradoksem jest fakt iż OLAF stoi na straży żywotnych interesów Komisji Europejskiej w zakresie ścigania najcięższych przestępstw defraudacji środków unijnych, a ostatecznie to OLAF właśnie przyłożył rękę do wywiezienia nie tylko naszego projektu, ale kilkunastu innych sfinansowanych ze środków europejskich, które wywieziono (waga)… poza granice Unii Europejskiej. W ten sposób że pieniądze zainwestowane przez europejskich podatników na rozwój konkurencyjności i innowacyjności Unii Europejskiej – zasilił jedynie budżet i pozycję kraju znajdującego się przecież poza Unią Europejską, a Polska (nadal jako członek Unii Europejskiej) musiała zwracać tak „zdefraudowane” pieniądze z powrotem do Brukseli, nie wspominając już o tym że odpowiedzialność odszkodowawcza za to postepowanie zwraca się również bezpośrednio przeciwko OLAF. Już nawet pomijając te wszystkie paradoksy, w efekcie wszystkich tych podniosłych argumentów społecznej słuszności, to Polska wysyła coraz cięższy worek pieniędzy poza granice Unii, choć w efekcie wyjazdu tego (i innych) projektów innowacyjność polskiej gospodarki sfinansowana z programu Innowacyjna Gospodarka… spadła.

Co ciekawe, postępowanie PARP okazało się zakrojone na znacznie szerszą skalę niż pewnie sam PARP się spodziewał. W ślad za TaskBeat z kraju wyjechało kilka innych projektów, o których pisałem w innych miejscach, a także kilka innych należących do mojej spółki i wielu spółek powiązanych. W sumie efektem postępowania z oskarżenia PARP z Rzeczpospolitej Polskiej do Królestwa Wielkiej Brytanii wyjechało kilka patentów uzyskanych na zrealizowane projekty, kilkanaście projektów i ponad dwadzieścia milionów złotych zainwestowane przez PARP w rozwój polskiej przedsiębiorczości i innowacyjności polskiej gospodarki. Co ciekawe suma podatków wynikających ze sprzedaży wszystkich projektów wycenionych na kilkanaście (według biegłych) do kilkudziesięciu (według sądu upadłościowego) milionów – wyniosła… kilka tysięcy złotych w sumie! Dzięki patriotycznemu zaangażowaniu serc praworządnych prokuratorów sprzedaż odbyła się w drodze zdyskontowanej likwidacji majątku spółki, a nie według faktycznej wyceny rynkowej tych aktywów. Mówiąc wprost – nowi właściciele majątku nabyli go praktycznie bez podatku… Gdyby bowiem spółki otrzymujące dotacje chciały sprzedać projekty inwestorowi z Wielkiej Brytanii na zasadach ogólnych, musiałyby zapłacić podatek od wartości rynkowej, a nie wartości zdyskontowanej, czyli w budżecie zostawić 18 procent od kilkunastu do kilkudziesięciu milionów złotych według wartości rynkowej. Postawienie zarzutów spowodowało jednak upadłość spółki, a w trakcie upadłości podatek liczy się nie od wartości rynkowej, ale od wartości likwidacyjnej. Przy odrobienie zaangażowania wartość ta wyniosła kilka tysięcy złotych od wartości zdyskontowanej majątku ustalonej w ramach sprzedaży przymusowej w postępowaniu likwidacyjnym. Kwota samego podatku, jaki skarb państwa stracił zatem na całym postępowaniu przekroczyła wielokrotnie nawet bajońskie kwoty, jakich prokuratura domagała się od oskarżonych! Na domiar złego, w świetle różnych niewygodnych dowodów ujawnionych podczas postępowania, PARP rozwiązała umowę z ZARR zarzucając pracownikom ZARR niewłaściwe pozyskiwanie dokumentacji, a przy okazji pozbawiając wszystkich potencjalnych zainteresowanych przedsiębiorców w Zachodniopomorskiego jedynej Regionalnej Instytucji Finansującej, która rozliczała dotacje na wszelkie projekty finansowane ze środków unijnych w Zachodniopomorskiem. Do dzisiaj przedsiębiorcy ze Szczecina i województwa zastanawiają się dlaczego, w odróżnieniu od innych województw, przez lata nie mieli gdzie pojechać żeby uzyskać informacje lub dotacje na rozwijanie innowacyjnych biznesów. Komisja Europejska natomiast zażądała od PARP zwrotu wszystkich środków zainwestowanych przez Unię Europejską (konkretnie pochodzących z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego) w projekty które wyjechały z kraju do Wielkiej Brytanii – wraz z odsetkami! Jeśli wyrok się utrzyma urzędnicy i prokuratorzy po odżałowaniu wszystkich strat jakich dokonali na majątku Polaków staną dodatkowo przed pozwem o odszkodowanie pokrywające … konieczność naprawy szkód wynikających z konieczności odbudowy firmy i projektu.

Prokuratura wraz z policją spędziły tysiące godzin produkując dziesiątki tysięcy kart postępowania (tak dziesiątki tysięcy), wydając niewyobrażalne kwoty utopione w zaangażowaniu sądów, wszystkich szczebli prokuratury wykonującej kilkanaście delegacji różnych prokuratorów, przesłuchującej dziesiątki świadków, oraz policji analizujących tysiące godzin rozmów z podsłuchów, niezliczoną liczbę wyjazdów i nocy pod domami podejrzanych. Dodatkowo wydano bez mała miliony złotych (z Euro przeliczonych) na analizę historii rachunków, wiadomości pocztowych, a także międzynarodowych misji zagranicznych, jakie powierzono całym zespołom śledczych z Brukseli… Wszystko to po nic… Po tych wszystkich wysiłkach i nakładach osiągnięto dokładnie jedno wielkie nic. Co najważniejsze, nie zmieniła się ani trochę polityka cenowa Taskscape Ltd stosowana wobec sprzedaży TaskBeat dla instytucji rządu polskiego, który ostatecznie przecież wszystko to przez lata finansował, a na końcu został obciążony koniecznością zwracania z powrotem do Komisji Europejskiej dotacji przekazanych spółkom – wraz z odsetkami. Nadto rząd został zobowiązany do stałego przekierowania części środków, jakie Polacy przeznaczają rokrocznie na innowacje, a które poszły w wielo-milionowe inwestycje na rzecz budowania systemów baz danych do zarządzania informacją o powiązaniach osobowych – czyli po prostu rejestrów uzupełnianych bezwartościowymi informacjami kto z kim sypia i dlaczego. Polacy do dzisiaj spłacają długi z błędów prokuratury, a nadto miesięcznie płacą prywatnym firmom bajońskie kwoty za utrzymywanie tych rejestrów, a przede wszystkim usług cyfrowych które powstałych z całego zamieszania, a których to cenniki tylko w trakcie prowadzenia postępowania po prostu poszybowały. Młodzi ludzie, nieświadomi jak wygląda system wspierania innowacji w kraju, do dzisiaj zastanawiają się dlaczego mimo zainwestowania takich środków ich kraj nadal tak odstaje i spada w rankingach innowacji oraz jak się z niego wydostać…

Postępowanie prokuratury i postępowanie sądowe zakończyło się uniewinnieniem wszystkich oskarżonych od wszystkich zarzutów przez Sąd Okręgowy w Szczecinie, od którego prokurator odwoływał się na szkodę skarbu państwa, który ostatecznie został obciążony kosztami przez Sąd Apelacyjny w Szczecinie

Wbrew opinii jednych prokuratura w państwie mafijnym nie zajmuje się oskarżaniem przestępców, a nawet nie próbuje dowieść ich winy. Wbrew opinii drugich prokuratura nie zajmuje się obroną przestępców, choć wątpliwości są najczęściej uzasadnione. Prokuratura zajmuje się głównie, o ile nie wyłącznie, realizowaniem własnych interesów, w tym gospodarczych chociaż sama instytucja nie uczestniczy w grze rynkowej… Postanowienie uniewinniające kończy wszystkie wątki, ale nie jest prawomocne. Prokuratura zapowiedziała odwołanie i kolejne postępowania. Oskarżeni zapowiedzieli dochodzenie odszkodowania.

W związku z brakiem możliwości potwierdzenia powyższych zarzutów, reprezentujące mnie kancelarie prawne zaleciły pozwanie Prokuraruty Rejonowej w Gryfinie o odszkodowanie mające pokryć wszystkie wyrządzone szkody finansowe i niefinansowe będące bezpośrednim następstwem kłamliwych zarzutów.


  • Na zdjęciu najbardziej poszukiwane przez prokuraturę serwery z 2010 r.: serwer zawierający środowisko projektowe, środowisko programistyczne i środowisko testowe – zawierające historię budowy produktu oraz zadań projektowych.
0 Comments

Leave Your Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

*