instagram

Jak szantażuje się prywatne firmy celem sfabrykowania zarzutów karnych

Na naszych oczach pozwoliliśmy prokuraturze zmienić się z gwaranta praworządności w organ czysto polityczny. Oprócz byłego i zasłużonego szefa Komisji Nadzoru Finansowego, dzisiaj obecny Marszałek Sejmu – postać zatem równie poważna – pokazuje jak prokuratura w tym kraju uwikłana jest w aferę szantażowania prywatnych firm celem realizacji wyznaczonych zadań politycznych

“- Zgłosili się do mnie dwaj przerażeni pacjenci. Zaszantażowano ich, że ich firmy mogą mieć kłopoty, jeżeli oni nie zeznają przeciwko mnie” – oświadczył we wtorek rano marszałek Tomasz Grodzki.

Pomorski radny Karol Guzikiewicz z PiS, który pod wpływem medialnych doniesień o 500 dolarach za operację wzywał do odwołania profesora ze stanowiska marszałka. Guzikiewicz wyjaśnił, że jego wpis był satyrą. Zanim przeprosił, napisał pełen zabawnych literówek donos na profesora do “Centralnego Biura Korupcyjnego”. To zawiadomienie złożone przez Guzikiewicza stało się podstawą wszczęcia śledztwa “w sprawie Grodzkiego” przez Prokuraturę Regionalną w Szczecinie. Na to śledztwo powołują się cały czas rządowe media. Jak wskazuje Gazeta Wyborcza: “W prokuraturze jednak “jest ciśnienie”, aby coś Grodzkiemu zarzucić.

Stwarza je Warszawa, dla której – wedle prawników, z którymi rozmawialiśmy – Prokuratura Regionalna w Szczecinie jest “jednostką do zadań specjalnych”. To z tej prokuratury wyszło w grudniu 2018 r. polecenie zatrzymania Wojciecha Kwaśniaka, który wykrył nieprawidłowości w SKOK Wołomin i został pobity przez bandytów nasłanych przez głównego podejrzanego w tej aferze. Szczecińska prokuratura regionalna zarzuciła mu, że jako przedstawiciel KNF nie dopełnił obowiązków związanych z nadzorem nad SKOK. Sąd uznał zarówno zarzuty, jak i zatrzymanie Kwaśniaka za bezzasadne. Według opozycji ta akcja miała przykryć aferę w Komisji Nadzoru Finansowego, kiedy jej powiązany z PiS szef poszedł do aresztu.

Ta sama prokuratura postawiła zarzuty przestępstw menedżerskich zarządowi Zakładów Chemicznych “Police” z czasów PO (doniósł na nich nowy zarząd z PiS). I w tym przypadku sąd uznał, że nie było podstaw. W szczecińskiej prokuraturze mówią, że to od telefonu Zbigniewa Ziobry zależeć będzie, jak potoczy się śledztwo w sprawie Grodzkiego. – Osobom, które przekazywały korzyści majątkowe profesorowi i zgłoszą to do prokuratury, nie grozi żadna kara – zachęca poseł Janusz Kowalski z Solidarnej Polski, którego cytuje Radio Szczecin.