Rozkułaczenie
Rozkułaczenie rozpoczęło się w 1932, ale koncepcja do dzisiaj wydaje się aktualna w wielu poglądach lewicowych, ale również w popularnym rozumieniu tzw. “sprawiedliwości społecznej”, ponieważ wielu ludzi sądzi że świat jest niesprawiedliwy, a przyczyną tej niesprawiedliwości jest brak możliwości otrzymania czegoś za darmo, na co inni musieli pracować.
Koncepcja obecnie znajduje swoje uzasadnienie w tezie, iż bogaci są bogaci, tylko dlatego że mniej bogaci im na to pozwolili, czytaj uprzejmie zgodzili się zakupić usługi i towary za daną cenę, albo też zostali do tego zakupu po tej cenie przymuszeni. Świat oczywiście jest niesprawiedliwy i zawsze będzie szukał pewnego balansu, jednak odbieranie jednym i oddawanie za darmo innym – nigdy nie rozwiązało żadnego aspektu niesprawiedliwości świata. Gdyby tak miało bowiem wyglądać rozwiązanie to rozwiązanie przyniosłoby sprawiedliwość już niemal sto lat temu, a jednak nadal dyskusja o “niesprawiedliwości świata”, “rozkułaczaniu kułaków” jest aktualna, bo w żadnym kraju nigdy nie udało się żadnego problemu rozwiązać poprzez odbieranie bogatym. Ani zmiana systemu opodatkowania, ani prosty przymus polegający na odbieraniu dóbr – nie przyniósł rozwiązania, a jedynie pogłębił różnice w zamożności obywateli w każdym społeczeństwie.
Ja również mogę powiedzieć o sobie, że wielokrotnie czułem się ofiarą jawnej próby “rozkułaczania”, ale oczywiście w obecnych czasach nie można mówić o żadnych jawnych, systemowych represjach w tak fizycznej postaci, choć na pewno oczywistych i bezskutecznych.
Podczas strasznej zimy 1932-33 na ukraińskiej wsi brygady działaczy Partii Komunistycznej chodziły od domu do domu w poszukiwaniu żywności. Brygady pochodziły z Moskwy, Kijowa i Charkowa, ale także z okolicznych miejscowości. Działacze rozkopywali ogrody, rozbijali ściany i długimi prętami grzebali w kominach w poszukiwaniu ukrytego ziarna. Wypatrywali dymów, bo mogły oznaczać, że rodzina ukryła mąkę i piekła chleb. Zabierali zwierzęta hodowlane i konfiskowali sadzonki pomidorów. Po ich wyjeździe ukraińscy chłopi, pozbawieni żywności, jedli szczury, żaby i gotowaną trawę. Ogryzali korę drzewa i skórzane pasy. Wielu, by przetrwać, uciekało się do kanibalizmu. Około 4 milionów zmarło z głodu. Działacze nie mieli żadnych wyrzutów sumienia, nie wtedy. Sowiecka propaganda powtarzała, że rzekomo zamożni chłopi, tak zwani kułacy, byli sabotażystami i wrogami – bogatymi i upartymi właścicielami ziemskimi, którzy uniemożliwiali proletariatowi osiągnięcie obiecanej przez ich przywódców utopii. Kułaków należało zniszczyć, zmiażdżyć jak karaluchy lub muchy. Ich żywność powinna być oddana robotnikom w miastach, bo bardziej na nią zasługiwali.
© 2021/2022 The Atlantic Media Co., as first published in The Atlantic.
All rights reserved. Distributed by Tribune Content Agency