instagram

Rynek pracy staje się coraz bardziej brutalny

Wraz z rosnącymi oczekiwaniami i rotacją pracowników, pracodawcy odpowiadają z wściekłością tematyką “employer brandingu”.

Jeżeli pracownicy przyjmują postawę “wszystkie chwyty dozwolone” wobec swoich pracodawców to nic dziwnego że pracodawcy próbują coraz to nowszych chwytów aby opłacony czas wykorzystać bardziej. Jeżeli można skrzywdzić człowieka poprzez jego poniżenie, sprowadzenie wizerunku pracowników do chodzących reklam i tubek na korporacyjne komunikaty, to pracodawcy znaleźli idealny sposób aby upokorzyć pracowników.

Mówiąc upokorzyć, mam na myśli że “employer branding” jest często tylko tak właśnie wykorzystywany, ale nie jest tak zawsze odbierany. Co prawda rosnąca liczba osób w łzach zmazuje logo i teksty, które wymalowały sobie za pieniądze pracodawcy na swoim pracowniczym “ja” – wtedy gdy odchodzą, ale przecież nie każda prostytutka płacze po tym jak jej “ja” zostało wykorzystane dla czyjejś komercyjnej uciechy, a już na pewno nie w momencie gdy brała pieniądze udając orgazm.

Z pewnością za kilka lat będziemy jeszcze te czasy wspominać, nawet odwracając wzrok ze wstydem, podobnie jak ogląda się praktyki biurowe obowiązujące w latach 60-tych (a w Polsce jeszcze 80-tych), ale dzisiaj cały ten cyrk wydaje się przetaczać przez miasto dość na poważnie. Nie wiem czy wszyscy pracodawcy będą się przyznawać do stosowania takich praktyk, ale pracownicy na pewno będą pamiętać.

Są pewne obszary które są nasze: nasza prywatna persona, prywatna rodzina oraz prywatne mieszkanie – powinno pozostać zawsze nasze. Jestem zatem pewny, że jeszcze przyjdzie czas, w którym ktoś powie “stop” zmuszaniu innych do wygłaszania głupawych korporacyjnych poglądów za pieniądze – pod własnym prywatnym profilem pracowników.