instagram

Siła rządów partii

Partia rządząca wraz z przystawkami miała 228 głosów aby poprzeć ustawę. 2 osób nie było obecnych, jedna się wstrzymała. Cała pozostała reszta opozycji miała 229 głosów. Miarą siły tego rządu jest słabość opozycji.

Dlatego pierwszą ustawą przeprowadzoną przez obecną władzę była tzw. ustawa inwigilacyjna. Rząd doskonale wiedział że aby przegrywać głosowania musi przegrywać wybory. Żeby przegrać wybory, musi najpierw mieć z kim je przegrać. Podobnie jak w przypadku większości rządów autorytarnych, zmierzają one nie do tego aby zdominować poparcie obywateli, ale żeby odebrać obywatelom jakąkolwiek alternatywę. Ustawa inwigilacyjna w tym zakresie skutecznie odstrasza potencjalnych aktywistów i działaczy opozycyjnych zamieniając każdą kampanię w pranie brudów, w tym głównie takich jakie pozyskuje policja w ramach działań operacyjnych (inwigilacji). Dzięki temu niestety wiemy o politykach opozycji głównie to, kto nie płaci alimentów, a kto kiedyś uderzył mamę lub kogo dziadek służył w wermachcie. Dzięki inwigilacji właśnie mamy także dostęp do większości korespondencji i brudów gromadzonych z prywatnych rozmów telefonów, wiadomości i e-maili.

Coraz więcej Polaków może być objętych podsłuchem przez służby. W 2015 służby specjalne podsłuchiwały 5431 obywateli, w 2016 roku 5881, w roku 2017 aż 6402. Z danych policji wynika, że liczby te mogą sięgać nawet 9725. To jednak nie wszystkie dane, którymi za zgodą prokuratury dysponują służby. Raport Ziobry mówi też, że policja i inne organy coraz częściej sięgają po dane telekomunikacyjne, czyli bilingi i dane z GPS. Takie informacje mogą nam powiedzieć znacznie więcej o śledzonej osobie. Z danych, które przekazał Senatowi Ziobro wynika, że w zeszłym roku przetworzono aż 1,23 mln tego typu danych, podczas gdy w 2016 ta liczba zatrzymała się na 1,15 mln. Nikt normalny w kraju, w którym ponad milion (!) osób jest inwigilowanych rocznie nie będzie uczestniczyć w żadnej aktywności politycznej, bo nikt nie odważy się wystawiać swojej historii i prywatności na publiczny ogień władzy i jej służb. Nikt nie chce budować realnej opozycji w kraju, w którym podsłuchuje się miliony obywateli, a opozycjonistów rozlicza z najdalszej i najbardziej prywatnej przeszłości w mediach publicznych.

Nawet jeżeli władza nie potrafi skutecznie zastraszyć, to na pewno potrafi odstraszyć wszystkie ruchy jakie jej zagrażają poprzez odstraszenie wszelkich aktywistów, którzy mogliby oferować jakąkolwiek propozycję alternatywną dla bieżącej, czy przejawiać tym samym jakąkolwiek działalność opozycyjną. Nie ma żadnej alternatywy w kraju, w którym nikt nie chce kopać się z koniem, co różnie objawia się w Rosji, na Białorusi, w Afganistanie, a co zagraża w różnym stopniu, choć w ten sam sposób – każdemu innemu krajowi.

Obecna władza próbowała zastraszać potencjalnych opozycjonistów już w trakcie poprzednich rządów. Tym razem minister sprawiedliwości i prokurator generalny Ziobro jest lepiej przygotowany – pisze „Gazeta Wyborcza”. Oprócz zmiany ustawy o policji, zmieniono również kodeks karny. Nowe prawo zapewni mu prawną ochronę przy wykorzystywaniu do oskarżenia tzw. owoców zatrutego drzewa. Czym są? To dowody uzyskane przy operacjach specjalnych, które można przeprowadzać z naruszeniem prawa czy wykorzystaniem nielegalnych podsłuchów. Zmiany dadzą też prokuratorowi Ziobrze potężną władzę nad śledztwami i prokuratorami – będzie mógł bez ograniczeń wydawać wszystkim polecenia.