Smutne czasy
Smutne czasy następują wówczas gdy autentyczne komedie już nas niewiele śmieszą.
Podobnie jak moja matka nie potrafiła śmiać się z komedii Barei, bo to za bardzo przypomniało jej czasy słusznie minione – tak w moim przypadku często oglądanie autentycznych współczesnych komedii powoduje zbyt często moment irygacji lub refleksji, aniżeli ubawienia.
Czy możliwe jest aby właściwym czasem na naszym zegarze był moment kiedy niewiele jest nas w stanie jeszcze szczerze bawić przez godzinę? Czy nie jest tak że bawi nas to co wydaje się dziwne i przestaje kiedy prawie nic nas już nie jest w stanie zdziwić.
Może bawi nas to co uważamy za błędne, kiedy jest jeszcze czas gdy uważamy że to można by właściwie zmienić? A jeżeli przestaje nas bawić to wszystko, gdy dochodzimy do wniosku że niewiele tak naprawdę jesteśmy w stanie zmienić?