instagram

Sprytny sposób na wirusa

Ministerstwo Zdrowia dodaje do statystyk tylko ofiary koronawirusa, które zmarły w polskich szpitalach a zakażenie u nich było potwierdzone testem. W ten sposób ofiar jest pewnie kilkanaście albo kilkadziesiąt razy więcej. Przy tak dobranej procedurze i odpowiednio opóźniając dostępność testów rząd precyzyjnie steruje oficjalną liczbą zakażonych.

Zupełnie inaczej sytuacja wygląda, gdy osoba zakażona lub podejrzewana o zakażenie umiera w domowej kwarantannie. Wówczas, jak wyjaśnia jeden z lekarzy rodzinnych, w karcie zgonu wpisuje się zgon nagły, a jako przyczynę podaje zatrzymanie krążenia. Nie ma procedury na testowanie umarłych a bez wykonanego testu z wynikiem pozytywnym nie można zaliczyć ofiary.

Rodziny na kwarantannie nadal czekają na testy tygodniami. Testy są dostępne w setkach tysięcy ale ministerstwo celowo przeprowadza ich jedynie kilka tysięcy dziennie aby w minimalnym stopniu ujawniać prawdziwą skalę epidemii.