instagram

Strategia dla PZPr

Moja propozycja strategii dla PZPr-u to model Białoruski, który przecież sprawdza się od lat. W sytuacji gdy obecnie premier i prezydentowi grożą długie wyroki za łamanie zasad konstytucji, zamiast majstrowania przy ordynacji wyborczej proponowałbym raczej zmianę konstytucji w trybie referendum pomimo braku wymaganej większości 2/3 głosów w sejmie. Wprowadzenie nowej konstytucji wbrew obowiązującemu prawu, szybko uzasadnić tym iż wola narodu nie może być ograniczana zapisami obecnej ustawy zasadniczej. Całość zmian konstytucyjnych polecałbym wprowadzić szybko póki Polska Zjednoczona Prawica (PZPr) jest na fali, a ewentualny sprzeciw środowisk prawniczych i konstytucyjnych wpisać w “istniejący konflikt polityczny”.

Zmieniona konstytucja wnosiłaby szereg zmian. Przede wszystkim musiałaby pozwolić prezydentowi na skracanie kadencji sejmu, co jest zapisem pozornie nieistotnym. rezydent mógłby żądać sprawozdania z działalności sejmu, a w przypadku odrzucenia sprawozdania każdy sejm w dowolnym momencie rozwiązać. Wedle nowej konstytucji, w przypadku przegranej w wyborach, prezydent miałby prawo skrócić kadencję opozycji w sejmie po 6 miesiącach poprzez rozwiązanie sejmu. Obalanie sejmu w przypadku opanowania przez rebelię, regularnie co kilka miesięcy wraz z rozpisywaniem nowych wyborów w końcu zawsze doprowadzi do niezadowolenia społecznego.

Rozwiązywanie sejmu można by powtarzać do bólu, wskazując na chaos jaki przy tym powstaje gdy wygrywa rebelia opozycji. Ludzie w końcu sami zagłosują za stabilną partią, z której wywodzi się prezydent, a której sprawozdania zatem będą przez prezydenta przyjmowane. Nikt nie wytrzyma ciągłej niepewności 6 miesięcznych kadencji sejmu, a już na pewno nikt nie będzie w stanie wytrzymać ciągłego szumu medialnego wywołanego przez nieustające kampanie wyborcze jakie prowadzone byłyby do skutku w przypadku nieuzyskania wymaganej większości parlamentarnej przez PZPr.

W przypadku wyborów prezydenckich, znacznie łatwiej neutralizować kontrkandydatów prezydenckich, niż całe partie opozycyjne. Posiadając państwową telewizję i dokonując dalszych przejęć prywatnych spółek medialnych, można przekonać naród że opozycyjni kandydaci na urząd prezydenta to oszuści, cwaniacy i rebelianci. W skrajnych przypadkach znacznie łatwiej dokonywać prowokacji, aresztowań poszczególnych kandydatów opozycji, lub zwyczajnie zamrażać środki na kampanię w toku jakiś spreparowanych postępowań prokuratorskich.