Synchronizacja plików na dyskach internetowych
Wszystkie aplikacje typu Google Drive, Dropbox (czy Box.com – znacznie lepsza ich odmiana) mają jedną fundamentalną usterkę – leżącą w sercu ich architektury. Żadna z usług nie potrafi synchronizować dokumentów, np. Microsoft Word. Weźmy najbardziej popularny scenariusz. Uruchamiasz komputer, otwierasz jakiś dokument z takiego dysku i piszesz dokument. Zamykasz komputer i idziesz do domu.
Nie, nie zamkniesz komputera zanim nie zapiszesz dokumentu. Nie wiadomo co prawda po co Word wstrzyma zamykanie systemu żeby zadać to retoryczne pytanie, ale kiedy wyświetli się okienko z pytaniem czy zapisać dokument to nie zapiszesz go nigdy, bo nie ma już dysku na którym można go zapisać. System zamknął Twoje Google Drive, Dropbox, a nawet Box.com i odłączył ten dysk.
Rozwiązanie tego problemu jest proste, ale nie jest tanie. Trzeba zatrudnić architekta. Zaskakujące oczywiście że żadna firma jeszcze tego nie uczyniła, ale w każdym razie taki architekt powinien zaproponować żeby pliki otwierane z dysków internetowych przekierowywać do tymczasowego folderu i otwierać z tej lokalizacji na dysku stałym. Następnie zapisywać w takiej tymczasowej lokalizacji i dopiero synchronizować z dyskiem przy następnej okazji.
To oczywiście musiałaby być opcja dla odważnych, którzy korzystają z takich systemów w najbardziej oczywistym scenariuszu korzystania. Podobnie obecnie działa OneDrive, z którego ja osobiście korzystam. OneDrive umożliwiają zamknięcie komputera z otwartym dokumentem, ale jednocześnie naraża pliki użytkowników na nieskończone konflikty synchronizacji.