Taniec śmierci
Większość korporacji zarabia tak fantastyczne pieniądze, które są absolutnie gwarantowane niezależnie od tempa i rozmiaru powodowanych strat i szkód, że podważa to wiarę młodych ludzi w kapitalizm w ogóle.
Niewyobrażalne straty generowane są w absolutnie socjalistycznym stylu na nieudanych projektach ale prawdziwe bizancjum korporacje tracą na zwykłej nieefektywności zespołów, która w świecie stsrtupow jest jawi się iście jako kompletnie groteskowe zjawisko.
Moje ponad dwudziesto kilku letnie doświadczenie zawodowe pokazuje że każda firma która przechodzi profesjonalizację doświadcza tąpnięcia efektywności z jednoczesnym wystrzałem absurdu w momencie kiedy zdaje sobie sprawę z tego że rośnie – w taki sposób iż podejmuje próbę usystematyzowania cudu własnego istnienia.
Każda firma powstaje z cudu nagromadzenia kapitału innowacji, pomysłu biznesowego, talentu swoich założycieli oraz zwykłego szczęścia. Próba usystematyzowania tych niezwykłych okoliczności i uczynienia ich powtarzalnymi jest niemożliwa, jednak jawi się jako konieczna.
Próbowanie usankcjonowania tych niezwykłych okoliczności w jakich rodzi się każda nowa firma którą przyjmuje i docenia rynek nagradzając wzrostem – często jest również jednocześnie pocałunkiem śmierci. Nie da się bowiem skalować wyjątkowego talentu, zaplanować innowacji, ani uczynić szczęście powtarzalnym.
Da się jednak próbować i skalować w uporządkowany sposób. To jest ten moment kiedy do firmy zwykle wkraczają porządkowi – słusznie postrzegani przez osoby będące prawdziwym motorem oryginalnego wzrostu jako hamulcowe miernoty firmy. To jest ten właśnie moment kiedy w firmach pojawiają się pojęcia “zarządzanie zasobami” oraz “ocena okresowa”.
Oba pojęcia ściśle związane są zresztą z próbą stworzenia iluzji porządku oraz postępu, przedsiębiorstwie które przyzwyczajone jest do przedsiębiorczości oraz zyskowności. To również okres w którym pracownikom daje się jasny sygnał iż efektywność zastępowana jest przez przewidywalność.
Przewidywalność choćby nawet wskazywała na katastrofę – ma być lepsza od chaosu innowacji pozbawionej jakiejkolwiek gwarancji. Nietrudno domyślić się że takie zderzenie pracy z absurdem rodzi tarcia i rezygnację. Sytuacja która promuje wszystko poza generowaniem pieniędzy prowadzi do wzrostu politycznych gierek, iluzji grania na percepcjach, generowania wskaźników zastępczych.
Ten taniec śmierci może trwać długo, tylko dlatego iż najpewniej sam powód wejścia w ten absurd wziął się z faktu iż firma wcześniej poczyniła ruchy, które nie tylko pozwoliły jej na doprowadzenie do tej nieefektywności, ale również zapewniły finansowanie działalności pozorów – poprzez zajęcie pozycji rynkowej w której pieniądze generowane są zupełnie gdzie indziej.
Każda duża firma ma swoją żyłę złota oraz cyrk pozorów. Często cyrk pozorów to śmierdząca kupa zmarnowanego czasu, nawet jeśli bardzo wiele firm długo nie potrafi zidentyfikować swojej żyły złota albo celowo dąży do tak zwanej dywersyfikacji, próbując robić coś innego i wydając na to większość czasu i uwagi.
Banki takie zyski mają z funkcji generowania pieniądza (a nie nowej polityki premiowania pracowników). Fabryki mają takie pieniądze na przykład z kontraktów zapewnieniających tanie surowce (a nie z nowej reorganizacji schematu organizacyjnego kadry średniego szczebla). Sklepy mają takie pieniądze na przykład z dogodnej lokalizacji (a nie wprowadzenia oceny średnio okresowej przed oceną okresową kadry sprzedawców).
Gwarantowane dochody trwają całe lata, ale na przestrzeni dekad mogą prowadzić do upadków. Narastajaca ilość uprawianej korporacyjnej polityki zwykle prowadzą do rozrostu kadry, a w końcu jej przerostu, który niezwykle trudno odczynić. Obniżające się bariery wejścia na rynek w coraz większej ilości branż, wystawia korporacje na przewrót jakiego nieustannie próbują dokonać mniejsze i bardziej zwinne organizacje.
Ułożenie i zorganizowanie organizacji łatwo popchnąć do przodu. Powrót do zwinności i innowacyjności najczęściej okazuje się niemożliwy.