instagram

W przetargach często tylko jeden oferent

W Polsce w przetargach najczęściej jest tylko jeden oferent. Prasa ocenia jako zagrożenie dla procesu poprawności realizacji zamówień publicznych

Jest to najgorszy wynik w Unii Europejskiej, ale prawda jest taka, że sytuacja się nie zmieni. Obecne prawo nakłada tak dużą i srogą odpowiedzialność na uczestników wszelkich przetargów, że rozstrzygane są one wyłącznie w wąskim kręgu zaufanych firm, najczęściej z udziałem jednego podmiotu. Ocena raportu wskazuje iż małe i średnie firmy nie są głupie i wiedzą czym udział w przetargach im grozi, o czym również i ja miałem okazję przekonać się jako dwudziestoparoletni chłopak biorąc udział w przetargach organizowanych przez Zachodniopomorską Agencję Rozwoju Regionalnego (ZARR) w Szczecinie.

Biorąc udział w postępowaniu, jeszcze w czasie rozdawania funduszy PHARE nauczyłem się chyba najwięcej na temat polskiej wersji postępowania przetargowego. ZARR nauczył mnie meandrów, trików i sposobów na wyłanianie wykonawców, zawieranie umów podwykonawczych, a także rozliczania efektów przetargów. Z różnych powodów, wiedza, która nie przyszła wówczas za darmo jest obecnie bezcenna, albowiem dzięki tej wiedzy i znanym problemom przez jakie przeszedłem do dziś dzień jestem zatrudniany na stanowiskach związanych z koordynowaniem przetargów w postępowaniach z udziałem środków europejskich. Jako młodsza osoba szeroko otwierałem oczy i usta ze zdziwienia widząc na własne oczy jak to wygląda, jednak nawet dziesięć lat później wiele przepisów się zmieniło, jednak powstałe problemy i rozwiązania problemów nie zmieniły się wcale.

Prawo nadal ustawione jest w ten sposób aby postępowania przetargowe maksymalnie zawężać do kręgu tych firm, które doskonale orientują się jak poruszać się w przepisach, a co ciekawsze – nadal tylko takie firmy dopuszczane są do wszelkich postępowań przetargowych. Ostatnie miejsce w Europie pod względem partycypacji małych i średnich firm w postępowaniach jest w pełni zasłużone agresywnymi działaniami organów ścigania i nadzoru nad środkami, które według mnie są coraz gorsze, a według raportu coraz bardziej przeciw kuteczne. Ani dzisiaj, ani dziesięć lat temu nikt nie kwestionował tego, że w przetargach staje zwykle jedna fasadowa firma, za którą kryją się liczni wykonawcy faktycznie realizujące prace będące przedmiotem postępowania przetargowego.

Fasadowe firmy znają postępowania przetargowe, procedury jakimi się rządzą, sposoby wyłaniania wykonawców. Na rynku istnieją podmioty które od kilkunastu lat specjalizują się wyłącznie w uczestniczeniu w przetargach. Pozbawione konkurencji realizują ogromne zyski z pośredniczenia w postępowaniach przetargowych, które generują ogromne przychody w wyniku wygrywania przetargów po cenach przetargowych, przekazując realizację znacznie tańszym wykonawcom po cenach rynkowych. W tym sensie restrykcyjne procedury rozdziału, wydatkowania i weryfikacji, a także odzyskiwania środków europejskich – stanowią jedynie “podatek” odcinany przez prywatne firmy wyspecjalizowane w realizowaniu projektów, a nie dostarczaniu rezultatów. Koszty wielu projektów europejskich w tym zakresie, uważane za “zawyżane” są jedynie odzwierciedleniem rosnącego udziału prywatnych kosztów administracyjnych w sumie wartości projektów europejskich.

JedenOferent