Walka o wychowanie
Większość ludzi toczy walkę o wychowanie. Wychowują nas politycy – wskazując które zachowania obciążone są taką lub inną stawką podatkową, różnicując stawki podatkowe właściwe dla tego co uważają w danym momencie za słuszne i nakazując inny podatek od działalności konsumpcyjnej, inny od inwestycyjnej, a jeszcze inny od pracy nakładczej, inny od pracy twórczej, a jeszcze inny od wynajmu.
Wychowują nas stare kobiety: zwykle okopane w swoich urzędach na dostojnych stanowiskach: wszczynając postępowania, zmuszając do wyjaśnień naszego zachowania – nawet wbrew prawu lub zwyczajowi, ale zawsze według własnego widzi misię.
Wychowują nas również starzy mężczyźni: mówiąc jak się mamy prowadzić, z kim kiedy rozstawać, albo do którego kościoła chodzić. W skrajnych przypadkach to zwykle starzy ludzie prowadzą dorosłych młodszych od siebie mężczyzn na wojnę, bo mówią im za co mają ginąć i w imię czego walczyć.
Część osób zwiesi głowę, odwróci się i z żołnierską przyśpiewką odpuści. Odpuści walkę o siebie: idąc na wojnę, pójdzie na etat – zachowując mylne poczucie dumy z tego że zrobili to, co starzy ludzie chcieli – nawet kosztem wszystkiego, w tym życiowych ambicji, własnego zdrowia i życia.
Starzy ludzie mają gdzieś że młodzi gniją w urzędach, albo że giną w okopach, bo liczy się to co dla według starców jest dobre, a w tym wieku dobre wydaje się ich własne poczucie tego że wychowują innych – dzieląc się z nimi hojnie własną troską, etyką i doświadczeniem.
Dla starych ludzi nie jest interesujące dobro kogokolwiek innego oprócz nich samych, chociaż oczywiście każdy stary pcha się do polityki, urzędu albo orderów – wycierając sobie buzię nawet szczerym poczuciem własnej wyższości: wyższymi ideałami, troską o dobro narodu albo własnych dzieci.
To nie mężczyźni pchają się do kościoła, polityki i zbrojeń. Kościoły, polityka i armia pełna jest starych ludzi, którzy szczerze i głęboko wierzą w dobro wyrażone poczuciem wyższości własnych standardów.
Starcy szczerze uważają z poczucia odpowiedzialności za innych, że mają prawo mówić wszystkim innym co warto, a co nie warto, a także jak wszyscy inni mają żyć, a jak mają umierać.
Starzy ludzie mówią dużo, a mało robią, bo mało mogą zrobić, ale mówić mogą dużo. Najczęściej starzy ludzie wycierają sobie własną buzię potem i krwią młodych ludzi. Bez gadania starców nadal mielibyśmy dobro narodu i dzieci, ale byłoby mniej stłamszonych charakterów i mniej konfliktów zbrojnych.
Wszyscy starzejemy się nieuchronnie, zatem warto o tym pamiętać na starość. Pamiętać trzeba dzisiaj, bo młodsi świetnie nauczą się z naszego własnego życia i wyciągną swoje własne wnioski. Młodzi nie potrzebują żebyśmy im opowiadali o naszych wnioskach na starość, tylko dawali przykład z efektów płynących z naszej własnej pracy.