Walka trzeciego z układem
“Wyleciałem jako hamulcowy walki z układem, bo dałem się omotać generałom policji. Brednie. Ale on w to wierzył. Uważał, że powinienem zdemaskować układ, a ja z kolei wiedziałem, że układ wygląda inaczej, niż on sobie wyobraża. Nie jeden wielki, centralny, tylko sieć sitw. Bez ośrodka kierowniczego. Tłumaczyłem: „Nie jest tak, że po sznurku dotrzemy do centrum. Bo nie ma centrum”. – Ludwik Dorn, trzeci bliźniak
Pan Kaczyński miał wizję stolika korupcyjnego. Bo myśli w swoich kategoriach erlichowskich: „centralny ośrodek dyspozycji politycznej” i tak dalej. Ludzie przy stoliku nie musieli się pokrywać z tą formalną grupą, której on się spodziewał, ale stolik gdzieś musiał być. A ja, skromny socjolog, mówiłem: „Nie ma”. Albo na miękko, żeby go nie denerwować: „Jest trochę inaczej, niż sądziliśmy”.
Kaczyński mówił Dornowi: „Przeszukaj archiwa UOP, policji, to zobaczymy, które sprawy zostały ukręcone. Tam na pewno są nazwiska”. „Tak, tak – odpowiadałem – na pewno coś znajdziemy, ale przez barierę procesową się nie przebijemy”. Bo stare akta to żaden dowód. W ramach praktyki polskiego sądownictwa nie ma nic lepszego niż to, co jest na kablu.
Trzeba stawiać opór. Ale niekoniecznie krzycząc, że Kaczyński zrobi obozy koncentracyjne i wprowadzi faszyzm. Ci, którzy tak piszą i wołają, chcą płonąć na stosie. A ci, którzy słuchają, mogą pomyśleć: „Aha, mają być obozy, to może lepiej się nie wychylać?”. Ludzie muszą widzieć, że skuteczne stawianie oporu wcale nie oznacza wyprowadzania w kajdankach o szóstej rano, że można to robić bezpiecznie.