Zazdrość rodziców
Każdy rodzic chciałby sprowadzić swoje dzieci do swojego poziomu: wskazując że za jego czasów to on musiał i nie musiał dzięki temu lub owemu, a dzięki lub pomimo matce lub przez ojca musiał albo nie musiał jeszcze czegoś innego.
Moja mama zwykła zawsze mówić, że przez ojca jest nieszczęśliwa bo całe życie marzyła tylko o podróżach, a nie mogła podróżować, dlatego że sama wolała wybrać rodzinę i przez ojca nigdy nie miała czasu na żadne podróże. Matka mojej partnerki z kolei zawsze powtarza, że dzięki mężowi nigdzie nie podróżowała, zatem jest jemu wdzięczna za wszystkie wspaniałe miejsca i chwile, które jej pokazał. Takich analogii w innych dziedzinach niż przykładowe podróże jest cała masa. W każdej z tych absurdalnych historii nie jest jednak istotna jednak sama istota wewnętrznej sprzeczności tego co nam nasi rodzice mówią o sobie. Istotna jest kwestia tego, że każdą z tych historii w szczegółach muszą znać dzieci, czyli my konkretnie.
My musimy słuchać tych historii uważnie, a jeśli nie uważamy to musimy jej słuchać wielokrotnie, bo w ten sposób są zachęcani jesteśmy do tego aby się podporządkować: związać się lub porzucić partnera, przez którego lub dzięki któremu nasi rodzice mieli to co mieli lub nie mieć tego, czego nie mieli albo wręcz wybrać drogę zawodową lub życiową, dzięki której nasi rodzice odzyskają kontrolę nad nami i nad tym, jak nasze życie powinno wyglądać według ich własnych wyobrażeń. Ja podejrzewam że nie chodzi tylko o dość oczywistą kwestię wpędzenia nas w sytuację (ponownego) uzależnienia od naszych rodziców.
Zastanówmy się dlaczego mielibyśmy mieć to co mieli nasi rodzice, albo nie mieć tego czego oni nie mieli? Oczywista odpowiedź nasuwa się sama: jest to kwestia zazdrości, bo tylko zazdrość może wziąć górę żeby rodzic powiedział dziecku tak, aby odmówić jemu tego czego samemu nie miał, albo żeby zachęcać go do takiego prowadzenia swojego życia, w którym dziecko miałoby zostać pozbawione. Przykładowo mój ojciec powtarza, że oni nie mieli takiej pomocy dziadków, jaką my otrzymujemy. Mój ojciec mówi to pomimo faktu, że to nie on jest tym dziadkiem, który tej pomocy w jakikolwiek sposób tym wnukom w tej sytuacji udziela.
Mój ojciec powtarza to przy każdej okazji, ale mówi to jednak nie tyle z dozą złości, co z pewną dozą zazdrości, bo tylko zazdrość jest silniejsza od chęci tego aby dziecko miało lepiej niż rodzic. Schodząc tą drogą jeszcze jeden poziom niżej trzeba by się zastanowić czy zazdrości tego że dzieci mają łatwiej, czy też tego że mają takie partnerki, w związkach z którymi mają dzieci i dziadków, z którymi jest im łatwiej. Niezależnie od tego jak głęboko zaglądać, tam widać po prostu zwykłą zazdrość. Analizując, na różnych poziomach analogicznie wygląda to jednak w bardzo wielu innych związkach, tylko że nie widzimy tego tak dokładnie, co jest powodem tego, że nie rozumiemy co nasi rodzice do nas mówią.