Zazdrość
Mam ekspansywną osobowość, która niepotrzebnie jest przedmiotem nieustannej debaty, a ponadto najpewniej mam więcej dzieci, jeżdżę szybciej niż ty, a moja żona lepiej się ubiera.
Moje relacje zawodowe i osobiste są przedmiotem nieustającej debaty w każdym miejscu pracy. Regularne debaty odbywają się tak w męskim, jak i żeńskim gronie. Zależnie od tego w którym gronie, ostatecznie jestem albo poligamistą, albo seksistą, a z powodu mojego dystansu do pracy w ogóle to na pewno zakamuflowanym leserem, jeśli nie jawnym oszustem. Pol biedy jeśli chodzi o zwykle plotki przy kawie na temat tego gdzie i jak mieszkam, gdzie lub czym jeżdżę. Częstokroć zamieniają się one w regularne spotkania organizowane w salach konferencyjnych biur przy kawie i ciastku dotyczące tego kogo znam lub z kim sypiam.
Chyba pierwszy raz przeraziłem się skalą tego zjawiska kiedy temat tego z kim sypiam stał się tematem numer jeden wśród urzędników w pewnym ministerstwie, szeroko komentujących moje znajomości, większe i mniejsze miłości na skalę obejmującą cały departament, a szczegóły obejmują ponad jeden segregator dokumentów. Tak naprawdę przeraziłem się kiedy moja własna matka pewnego dnia na tak zwanym papierosie :-) przyznała że ojciec gdzieś tam w głębi duszy krytykuje Twoje poczynania przy siostrach tylko z powodu tego że “on Tobie synu po prostu takiego życia zazdrości”. Podobnie moje oczy otworzyły się szeroko, kiedy moja własna (była) teściowa pozwoliła sobie na komentarz: “nie zasługujesz na taką kobietę jak Twoja obecna narzeczona”.
Ciekawe jak jedna osoba może wzbudzić tak wiele emocji wśród tak wielu osób, a dodatkowo powodować negatywny efekt egocentryzmu po mojej stronie. Zjawisko jest jednak uzasadnione bardzo podstawowa rekcją zazdrości na kogoś kogo styl życia zawodowego i osobistego określa się jako “ekspansywny”. Zazdrość jaka przejawiają dorośli najczęściej przybiera cywilizowaną formę. Formę rozsądnych argumentów, rzetelnych pytań albo ciętego dowcipu. Podstawa są jednak bardzo prymitywne reakcje na egzemplarz który jest bardzo ekspansywny zarówno w sferze dóbr materialnych, intelektualnych, jak (według wielu) również biologicznych.
Mężczyźni przeważnie, a kobiety w bardzo ograniczonym stopniu, traktują inne kobiety jako “zasób” będący zagrożeniem. Już w samym pojęciu “zasób” jest coś niezdrowego, ale przyznam jednak że ktoś kto tworzy jedna rodzinę z kilkoma kobietami, w międzyczasie sypiając z duża ilością pięknych żon, sióstr lub córek – traktowany jest z ukrytą odrazą wśród kobiet, tym bardziej jeśli jawnie przyznaję że sypiam tylko z pięknymi (co wśród nie znających słownika jest również przejawem seksizmu). Ta sama osoba traktowana jest co prawda pewnym uznaniem wśród mężczyzn, ale również dla mężczyzn stanowię raczej zagrożenie, bo “ekspansywna” jest bardzo konkurencyjna tak w pracy jak i poza nią.
Jak to mawiała prokurator Karwowska, dostrzegając podczas przesłuchania uzasadnione podejrzenie działania czynnika zazdrości: ja myślałam że to Pana była żona jest zazdrosna o tą młodą dziewczynę :-) [patrząc w akta wywiadu operacyjnego] jeśli jest tak jak pan zeznaje, że ona właściwie młodsza kobieta jest teraz Pana kochanką, a mówi Pan iż Pana żona nawet ją lubi, to ja mogę jedynie ubolewać że takich (złych) katolików mamy właśnie w kraju.
Bigotka. W końcu nie każdy mężczyzna ma szanse sypiać z polowa takiej kobiety jak każda z matek moich dzieci, nie wspominając o takiej ilości doświadczeń zawodowych, ilości odwiedzonych miejsc czy krajów w których mieszkałem. Do tego w kwestiach zawodowych, nawet nie dotykajmy wynagrodzenia bo wystarczy wspomnieć można o dodatkowych dwudziestu dniach urlopu w roku, bezpłatnym miejscu garażowym wraz z autem służbowym, czy dowolnej ilości godzin pracy z domu. Nie ma nawet co rozwijać tematu, bo lista byłaby tematem osobnej książki, ale dla każdego “Janusza” już takie pierdoły to kłopot gotowy.
Jak to mawiał Fornaliński – prezes jednej ze spółek giełdowych operującej w branży e-commerce zanim poszedłem na dodatkowy dwutygodniowy urlop (dzięki): niemożliwe żeby jeszcze dodatkowo przysługiwał tobie urlop ojcowski, bo jeśli to na Twojego syna to nie może (on) być już tak duży skoro nawet moje dziecko nie chodzi jeszcze do przedszkola.
Debil :-) Podobno unikał na korytarzach matki mojego pierwszego dziecka, jak sama mi mówiła. Niezależnie od ilości pierdół których można się czepiać to osoba, która otwarcie przyznaje ze “zasługuje na więcej” najczęściej nie jest traktowana z ostracyzmem, ale w naszej kulturze raczej z taką agresywną zazdrością. Na tle tego wszystkiego szkoda wypisywać wszystkie różnice, ale co roku przynajmniej raz sam zazdroszczę czasami sobie chociaż nie wiem właściwie czego najbardziej.
Dzieci i kwestie osobiste również wcześniej, jak i później często są problemem dla zazdrosnych współpracowników albo nawet pracodawców. Wielokrotnie podważano z jakich powodów udaje mi się chodzić na kolacje z tak pięknymi kobietami. Jeden z moich poprzednich pracodawców uznał że go okłamuję i stanowczo domagał się abym powiedział dokładnie jak poznałem Sylwię, a mój obecny pracodawca nawet nie potrafił utrzymać zazdrości na wodzy żeby nie posunąć się do komentarza “poligamista” komentując zdjęcia Pauliny na portalu społecznościowym.
Z kolei dzieci są przedmiotem zazdrości bardziej rodziny niż pracowników. W rodzinie naprawdę nikogo pewnie nie obchodzi z kim sypiam, ale z kim mam dzieci oczywiście staje się częścią rodzinnej debaty, chociażby dlatego że i moje dzieci są częścią większej rodziny poza moją prywatną. W tych rozmowach jest najczęściej dużo lub bardzo dużo emocji, złych jeśli podyktowanych zazdrością właśnie. Ostatnim etapem zazdrości jest agresywna negacja – “sukces to porażka” bo “prawdziwy sukces to suma porażek”, a każdy inny sukces jest nieważny, ewentualnie: “ja zrobiłbym (zrobiłabym) to lepiej”, “inaczej”, “wcześniej” lub “później”, i tego rodzaju bzdury.