instagram

Ekonomia współdzielona to przyszłość

Ludzie boją się przyszłości zdominowanej przez zjawisko zwane ekonomią współdzielenia.

Co prawda międzynarodowi badacze coraz częściej zwracają uwagę, że platformy w rodzaju Ubera “obniżają pozycję pracownika”, uzależniając go jeszcze bardziej od wielkiego pracodawcy:

“Jest to szczególnie widoczne w sytuacji, gdy dla pracownika jest to podstawowe źródło dochodów, a nie praca dodatkowa” – podkreśliła Mikołajewska-Zając

Jednak przeciętny człowiek boi się tego co “nowe”, a wszelkie obawy o wykorzystywanie pracowników uzasadnione są tylko w przypadkach tych, którzy faktycznie stają się ofiarami ekonomii współdzielenia, ponieważ zwyczajnie jej nie rozumieją. Podobnie jak przedsiębiorca nie chce być uzależniony tylko od jednego klienta, podobnie pracownik nowej ekonomii nie powinien mieć jednego pracodawcy.

Ekonomia współdzielona to przyszłość wszystkiego, ponieważ wprawdzie z założenia obniża próg wejścia uczestników i korzystania przez konsumentów, ale jednocześnie obniżenie tego progu będzie pozwalało nam korzystać z wielu więcej dóbr po niższej cenie, a pracownikom i dostawcom usług – łatwiej świadczyć je na rzecz wielu podmiotów jednocześnie. Więcej usług i dóbr będzie dostępnych ad-hoc za ułamek kosztu posiadania i niewielką część ceny ustalonej przez obecnych graczy dominujących w obecnych dziedzinach gospodarki.

Nasza przyszłość jest w naszej przeszłości, a przecież niegdyś każdy musiał być pewnego rodzaju przedsiębiorcą, ponieważ wykonywał wiele różnych czynności zawodowych jeśli nie w ramach wielu specjalizacji, to przy wielu okazjach nie posiadając przy tym żadnego trwałego etatu. Etat wraz z prawem pracy i przywilejami pracowniczymi – zostały wymyślony przez związki zawodowe broniące pracowników kopalni i fabryk, którzy w XIX w. byli wykorzystywani przez pracodawców z powodu ogromnej biedy, niskich kwalifikacji i przede wszystkim braku mobilności.

Ekonomia współdzielenia (wszystkiego) to przyszłość ponieważ wkrótce nikt nie będzie potrzebował (żadnego) etatu. Nawet wykonujący, proste prace, nie mają prawdziwego powodu do narzekania na brak wyboru pracodawcy, albo braku możliwości przeprowadzenia się za pracą do innego miasta czy innego regionu.