instagram

Wybory korespondencyjne

Wybory korespondencyjne, których chciała opozycja to nie jest taki zły pomysł na każde czasy, a nie tylko na czasy pandemii, w których jedynym pomysłem rządu była rzeźnia w lokalach wyborczych.

Powinniśmy zgodzić się z takim stanem rzeczy, nawet jeśli większość z nas będzie miało podejrzenia. Wybory z pewnością nie zostaną sfałszowane celowo, tj. wynik zafałszowany zostanie bałaganem i dezorganizacją, ale najpewniej nie intencjonalną korupcją czy chęcią ich zafałszowania.

Władza nie ma z kim obecnie przegrać, jednak legitymizacja ich poczynań jest bardzo ważna dla części społeczeństwa. Jest taka grupa, o której milczały modne seriale i relacje sportowe, która od dekad siedzi w domach w przerażeniu nie wirusem, ale bogactwem, przepychem dzisiejszej Polski. Ta grupa jednak podejrzewam stanowi większość społeczeństwa, wbrew obrazkom społeczeństwa pokazywanym w modnych programach telewizyjnych.

Ta część społeczeństwa wie doskonale że przegrała walkę o świat, jaki rozumieli, ale niezależnie od skali nadużyć i korupcji – chcą głosować na tych, którzy przynajmniej walczą z rzeczywistością – sprzeciwiają się tym którzy nam taki świat urządzili: ludziom nauki i biznesu, kultury i sztuki, organizacjom krajowym i międzynarodowym. Będą głosować za obecnym prezydentem i za obecnym rządem, nawet gdyby Ci nie przemienili kraju z powrotem w zaściankowy skansen – jeśli tylko będą szczerze próbowali tego dokonać.

My wszyscy utrzymując taki a nie inny rząd i tak będziemy żyli po swojemu, a tolerowanie obecnej władzy to cena za spokój społeczny, ponieważ w demokracji nie da się większości siłą narzucić progresywnego, globalnego czy nowoczesnego spojrzenia na zmieniający się świat.